niedziela, 27 grudnia 2015

Chapter 18

POV Tod (Demi)




Poczułam się za przeproszeniem jakby ktoś szczelił mnie w pysk. W prawdzie rozumiem Simona, który chce dla nas jak najlepiej. W końcu to my w pewnym stopniu pomogłyśmy mu się jeszcze bardziej wybić. Jesteśmy jego oczkiem w głowie. Mimo wszystko nie wiem czy Simon to przemyślał.  Boję się, że Simon będzie chciał z chłopców zrobić nas i przez to z dziewczynami wylądujemy na bocznym torze. Za dużo myślę... Chyba lepiej nie martwić się na zapas. Co będzie to będzie. Wiem, że w razie czego mogę polegać na moich przyjaciółkach i same dałybyśmy sobie rady. Mimo wszystko i tak nienawidzę ich jeszcze bardziej jeśli to w ogóle możliwe. Wyścigi to nasza pasja... to my byłyśmy postrachem i nie pozwolę, żeby się to zmieniło. Jakaś grupka chłopaków mi tego nie zniszczy, bo inaczej ja zniszczę ich. Dość użalania się i planowania. Myślę, że po naszym krótkim występie, każdy wie, gdzie jego miejsce. Gdy tak teraz myślę to wiem, że Simon podkreślił im, że nie będą lepsi od nas i to my będziemy na pierwszym miejscu. Ugh... Za dużo myślę. Razem z dziewczynami poszłyśmy do chłopców:
-Jesteście w miarę dobrzy. - Powiedziała Pers. 
-Wiadomo. - Odezwał się przemądrzalec. (Czytaj Niall)
-Nie wchodźcie nam w drogę. - Postawiłam strawę jasno. 
-Dobra pani dziwkowa przemądrzała. - Odezwał się Harry, którego przywarłam do ściany z powodu mojego przezwiska. Ściskałam go za "klejnoty". Chłopaka to najwyraźniej bolało i dobrze, bo taki miał być efekt.
-Przeproś. - Powiedziałam. 
-Prze-prze-przepraszam. - Wykrztusił. 
-Następnym razem się ich pozbędziesz w ten oto sposób. Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj. Powinni cię nauczyć takich rzeczy. Pozory mogą mylić. - Powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali. Już odchodziłyśmy, gdy Niall zawołał:
-Sprawdź dobrze nasze akta. 
-Jak to? - odezwałam się zdziwiona. 
-Nawet nie sprawdziłaś prawdopodobnie innych osób co wyglądają jak my. Szukałaś według prawdziwych nazwisk, których używamy jako grzeczni chłopcy. 
-Do zobaczenia. - Zawołałam tylko. 
-Do zobaczenia, kochanie. - Już chciałam zawrócić na jego wzrot do mnie, ale dziewczyny mi zabroniły. Rozdzieliłyśmy się i pojechałyśmy do siebie. Było grupo po północy, więc po cichu poszłam do siebie. Po szybkim prysznicu włączyłam laptopa i jeszcze raz ich wyszukałam, tylko, że tym razem po zdjęciach. Okazało się, ze mają kilka przestępstw na swoim koncie. Między innymi kilka zabójstw, handel narkotykami, kradzieże i tym podobne. Wychodzi na to, że nie są tacy źli. Z akt wynikało także, że są z wrogiego dla Simona gangu. Oni są szefami tego gangu. Trzeba bezie się im lepiej przyjżeć.





C. D. N...

czwartek, 1 października 2015

Chapter 17

POV Lily (Lirio)



Powiem szczerze, że na początku nie sądziłam, że mają jakiekolwiek szanse. Gdy wyścig się zaczął chłopcy byli na straconych pozycjach. Okazało się, że to cisza przed burzą. W połowie wyścigu chłopcy poszli jak burza. To oczywiste, że mnie i moich przyjaciółek nie pobiją. Mają tak zwane zadatki na gwiazdy. Nie zdziwiłabym się gdyby Simon ich zatrudnił. Obawiam się tylko tego, że wtedy my zejdziemy na drugi plan. Fajnie jest być traktowaną przez niego jak "księżniczka tatusia". Oczywiście nie jesteśmy z nim spokrewnione. Grupka równo przekroczyła linię mety. Jeśli ktoś chciałby znać moje zdanie powiedziałabym, że to Niall pierwszy przekroczył linię mety.
-Są nieźli. - Odezwał się Simon. - Oczywiście was nie pobiją. - Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
-Co wy na to, żeby dać mały popis i pokazać wszystkim tutaj jak powinno się jeździć? - Zapytała podekscytowana Pers.
-Dziewczynki jeśli chcecie ich ośmieszyć to jest idealna okazja. - Odezwał się Simon. - Tylko postarajcie się.
-Czy kiedykolwiek się nie postarałyśmy? - Zapytałam wiedząc, że odpowiedź będzie przecząca.
Podeszłyśmy do motocykli i po założeniu kasków ruszyłyśmy. Każda się popisywała. Zaczynając na mnie przez Pers, Tod i kończąc na Kitty.





Gdy skończyłyśmy popisy chłopcy stali z otwartymi ustami, a tak zwana widownia biła brawa i gwizdała. Podjechałyśmy do Simona, a jego mięśniaki zajęli się naszym sprzętem. Chłopaki podeszli do nas:
-Nieźle. - Skomentował loczek.
-Wy także nie byliście najgorsi. - Czy ja się przesłyszałam, czy te słowa na prawdę padły z ust Tod? O kurde, nie przesłyszałam się.
-Co powiecie na współpracę? - Odezwał się Simon... Chwila! Simon?!
-Co?! - Krzyknęłyśmy w tym samym momencie.
-Księżniczki rozmawialiśmy o tym. - Powiedział spokojnie nasz szef.
-No nie wiem. - Zaczął niepewnie mulat.
-One dla ciebie pracują? - Zapytał Liam, mając na myśli nas.
-One nie koniecznie pracują. Ja im tylko pomagam. Ale w pewnym sensie można to tak nazwać. I tak nie zajmiecie ich miejsc. To mówię na starcie. One są numerem 1. To jak wchodzicie?
-Jasne. - Odezwał się Louis, a jego przyjaciele patrzyli na niego jak na idiotę. - No co taka okazja może się nie powtórzyć.



C. D. N...




 Chciałabym przeprosić, że tak długo nic nie dodałam, ale szkoła i te bzdury mną zagaręły.... W dodatku mam dziś urodziny i ciężko było się na czymś skupić ;)

niedziela, 13 września 2015

Urodzinki!

Hejka!
Jeszcze niedawno nasz Liam miał urodzinki, a dziś ma je Niall! Wszystkiego najlepszego!

wtorek, 1 września 2015

Chapter 16

POV Selena (Kitty)



Umówiłam się z przyjaciółkami na miejscu wyścigu. Teraz miałam czas aby się przygotować. Postawiłam na krótki top podkreślający biust, bordową spódniczkę i beżowe, wysokie conversy. Zabrałam równierz większą czarną torebkę do której włożyłam telefon, portfel, dokumenty i klucze. Wychodząc z domu zabrałam także krótką skórzaną ramoneskę w razie gdyby było na prawdę zimno co jest bardzo prawdopodobne. Wsiadłam na motocykl i pojechałam na miejsce. droga nie zajęła mi długo, bo nie było to zbytnio daleko od mojego domu. Przyjaciółki już na mnie czekały. Demi założyła coś w stylu marynarskiego kompletu składającego się z krótkich spodenek z wysokim stanem i żakietu. Do tego ubrała luźny krótki top i skórzane botki na obcasie. Lily ubrała czarne spodenki z wysokim stanem i koronkowym akcentem przy nogawkach, krótki czarny top z białym kołnierzykiem i czarne niskie conversy. Pers założyła jeansy typu boyfriend i bordowy sweter z wycięciami na ramionach. Christina zaskoczyła mnie ubierając szpilki. Zazwyczaj nie nosi takiego obuwia. Rozbawiło mnie to, że wszystkie miałyśmy na ramieniu powieszone czarne torby. Były bardzo do siebie podobne.
-No nie! Ty też? - Wykrzyknęła Lily odnosząc się pewnie do mojej torby.
-Nikt mnie nie uprzedził więc mnie nie wiń. - Zaśmiałam się. Lily jest w naszej paczce tą słodką. Tylko my ją taką widzimy. Otoczenie w jakim się poruszamy kategorycznie zabrania tego typu rzeczy.
-Dobra Lily daj sobie spokój z tymi torbami. Jedziemy na miejsce. - Demi także była rozbawiona dziewczyną. Nie zakładając kasków odjechałyśmy do miejsca gdzie rozpoczyna się wyścig.



POV Demi (Tod)



Byłyśmy w miejscu gdzie za chwilę rozpocznie się wyścig. Stałyśmy po obu stronach Simona, który jest tu najważniejszy, a zarazem najgroźniejszy. Mamy szczęście, że on nas "przygarnął". Simon traktuje nas jak swoje córeczki. Jesteśmy dla niego bardzo ważne. Wszyscy tutaj wiedzą, że jesteśmy groźni.
-Zamierzasz kogoś zatrudnić? - Zapytała Pers. Sama zastanawiałam się przed chwilą nad tym.
-Jeśli będzie dobra zdobycz. Czemu nie. - Widział, że w naszych oczach jest zakłopotanie. - Pamiętajcie, że dla mnie i tak będziecie najważniejsze.  Jeśli kogoś zatrudnię to tylko po to, żebyście miały więcej czasu wolnego, a pieniądze z wyścigów byłyby w części przeznaczane na prezenty dla was. - Od razu wiedziałyśmy co oznacza słowo prezenty. Dla Simona prezentami są motocykle i auta. Nagle zaobserwowałam, że niektóre dziewczyny wzdychają z zachwytu. Spojrzałam w tamtą stronę co one i zauważyłam chłopaków nieźle odstawionych z motocyklami przy boku. Muszę przyznać, że Niall zrobił na mnie największe wrażenie. Wygląda tak męsko i... seksownie. Nie pomyślałam tak! To tylko chwila słabości.
Gdy tylko nas zauważyli podeszli do nas co nie było dobrym ruchem, bo drogę zagrodzili im potężni ochroniarze Simona.
-O co chodzi? - Odezwał się Liam.
-Nikt bez pozwolenia nie zbliży się do Simona i jego dziewczyn. - Zachichotałam na to określenie. Chłopcy spojrzeli na nas z niepokojem.
-Moje panie znacie ich? - Zapytał Simon.
-Możecie ich przepuścić. -Odezwała się Kitty. Myślę, że chłopcy zdali sobie sprawę jakie jesteśmy wpływowe w tym świecie.
-Możesz mi powiedzieć co to kurwa było?! - Odezwał się zdenerwowany Harry. Simon na ten ton przyłożył mu broń do skroni.
-Nie tym tonem do mojej księżniczki.
-Simon wyluzuj. On by nawet nie potrafił mi nic zrobić. - Odezwałam się na co mężczyzna opuścił broń.
-Po co oni tu są?
-Uważają, że świetnie sobie dadzą radę w wyścigu. - Głos zabrała Lily.
-Pff... My jesteśmy najlepsi. - Odezwał się Zayn.
-Lepszych niż one nie ma. Nie przeceniajcie swoich szans.
-Nic takiego nie robimy. - Liam.
-To są fakty. - Dokończył pewny siebie Louis. Zdziwiło mnie to, że Horan się nie odzywał. Te swoje przeciwsłoneczne okulary miał skierowane w moją stronę. A propo nie zrozum mnie źle, ale po co komuś okulary przeciwsłoneczne gdy jest ciemno?
-Lepiej idźcie na start zaraz zaczyna się wyścig. - Przegonił ich Simon.




C. D. N...






Jak tam w pierwszy dzień szkoły? Jak wrażenia? Mi zmieniono wychowawcę, klasę i jest nowy uczeń ;)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Chapter 15

POV Demi


Podczas całej lekcji się nudziłam, więc posprawdzałam na telefonie policyjne akta tych chłopaków. Nie było w nich nic szczególnego. Bogaci chłopcy, którzy nie mieli do czynienia z prawem. Zapewne chcą zrobić na złość rodzicom, bo nie pozwolili im iść na zamknięta imprezę dla snobów. Niestety nie sprawdziłam akt tego piątego. Gdy wychodziłam z klasy szłam naprzeciw dziewczynom, gdy nagle wszystkie dostałyśmy sms-y.
To był sms od Simona oznajmujący, cytuję: "Dziewczynki dziś są wyścigi dla początkujących. Trochę śmiechu wam nie zaszkodzi. Nowicjusze na pewno chętnie poznają mistrzynie." W dalszej treści sms-a była tylko lokalizacja. Nagle podszedł do nas Niall z kumplami:
-Hejka. Niech zgadnę. Wszystkie dostałyście sms-y w tym samym czasie, czyli jest wyścig. Chcę brać w nim udział. - Fuck. Spostrzegawczy jest chłopak. W sumie chce zobaczyć na co go stać. Moje przyjaciółki stały czekając na mój ruch.
-Hej. Masz rację, za co wielkie brawa dla ciebie. - Udawałam, że bije brawo szeroko i fałszywie się uśmiechając. - Możecie wpaść.
-Serio? - Spytał ten, którego imienia dalej kurwa nie znam.
-A twoje imię to?
-Liam Payne. - Odezwała się Pers. - Chodzi ze mną na fizykę. - Sprostowała podnosząc ręce w geście obronnym widząc nasze podejrzliwe spojrzenia. Od razu chwyciłam w ręce telefon, a dziewczyny śmiały się pod nosem wiedząc co robię.
-Liam Payne. Urodzony 19.09.1996 rok. Matka jest pediatrą, a ojciec reżyserem. Ciekawe... Dobra dalej. Raz karany za przejechanie na czerwonym świetle. - Spojrzałam na dziewczyny i wybuchłyśmy śmiechem.
-Ej! Z kąt to wiesz? - Zapytał oburzony chłopak.
-Sprawdziła twoje akta policyjne. I waszej czwórki na pewno też. - Powiedziała Lily. - Mam racje?
-Masz.
-To nie fair! - Wykrzyknął Louis.
-Karma jest suką kochanie. - Uciszyła go Kitty. Nie chciałam mieć więcej do nich do czynienia, więc odezwałam się do blondyna kierując na niego swoja uwagę:
-Daj mi swój telefon.
-Whoa! Jeśli chcesz mój numer wystarczy poprosić. - Zaśmiał się, a jego kumple z nim.
-Daj ten cholerny telefon! - Chłopak posłusznie wyciągnął telefon, a ja widząc jego obudowę myślałam, że to jakiś żart. Kitty, Lily i Pers zaczęły się śmiać.
-Bądźcie cicho!
-O co chodzi? - spytał zdezorientowany Harry. Nie odpowiedziałam tylko poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Nie myśląc oddałam tan, który trzymałam w dłoni chłopakowi i wyciągłam swój. Znów spotkałam się z śmiechami. Nie wypowiadając się już na ten temat wysłałam chłopakowi sms-a z miejscem wyścigu. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, ale szybko spoważniał.
-Dzięki. Zobaczysz kto jest mistrzem.
-Nie sądzę.
-Czemu?
-Bo to wyścig dla nowicjuszy, którym trzeba dać szansę. - Zaśmiała się Kitty.
-Serio? - Odezwał się zirytowany Zayn.
-jeśli jesteście dobrzy, któryś mafioza was zauważy i będziecie brać udział w poważnych wyścigach.


C. D. N...




Z okazji, że za równy miesiąc szkoła dodaję rozdział ;( Zapraszam na mojego drugiego bloga Are you ready?

wtorek, 11 sierpnia 2015

Info!

Hejka! Powiem prosto z mostu. Jestem zła. Czemu nikt nie komentuje? Tak jak zawsze były minimum dwa komentarze teraz nie widzę jednego. Jeśli rozdział wam się nie podoba: napiszcie! Postaram się to zmienić. Liczę na wasze komentarze, bo wiem, że wyświetlenia same się nie pojawiają ;)

piątek, 7 sierpnia 2015

Chapter 14

Ważna notka pod rozdziałem!




POV Demi (Tod)




Parkuję na szkolnym parkingu i zauważam ciekawskie spojrzenia uczniów i zastanawiam się czym są one wywołane. Po chwili uświadamiam sobie, że jest to spowodowane tym, że moja siostra należąca do grupy zwanej "elitą" wysiada z auta postrachu szkoły. W końcu się odzywam:
-Przepraszam. Mogłam pomyśleć i wysadzić cię trochę dalej - mówię.
-Nic nie szkodzi, w końcu jesteś moją siostrą - uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, a ja zastanawiam się czemu wcześniej nie porozmawiałam z siostrą - Ja lecę, pa. Sama wrócę do domu.
Rozglądam się za moimi przyjaciółkami i w końcu je zauważam. Patrzą na mnie wyczekująco. W końcu postanawiam do nich podejść i się zmierzyć z tym co się wczoraj wydarzyło.
-Hejka - przywitałam się z nimi
-Hejka - pierwsza głos zabrała Perri, a później Kitty i Lily
-Hej
-Siemka
-Spodziewacie się pewnie wyjaśnień - powiedziałam, a ich spojrzenia złagodniały.
-Dobrze wiesz, że nie będziemy naciskać - zapewniła mnie Lily.
-Joe wrócił - powiedziałam szybko i na jednym wdechu. Dziewczyny spojrzały na mnie w szoku. W końcu wszystkie się odezwały:
-Gdzie?
-Spotyka się z moją siostrą... - spotkałam się z otwartymi ustami dziewczyn.






-CO?! - wykrzyczały, a połowa uczniów patrzyła na nas z zainteresowaniem przez co posłałam im groźne spojrzenie.Od razu każdy zaczął udawać, że ma coś ważniejszego mimo iż wiem, że i tak podsłuchiwali.
-Mieliśmy mały wyścig, a później on powiedział, że moja siostra jest dla niego nikim, więc się wkurzyłam i tak oto wylądowałam w klubie. - To mniej więcej w streszczeniu cała historia - Ach i powiedział jeszcze, że mnie dalej kocha.
-Żartujesz? Chyba do niego nie wrócisz... - powiedziała z obawą w głosie Lily.
-Głupia jeszcze nie jestem - uśmiechnęłam się na co dziewczyny odetchnęły z ulgą. Nagle Pers podniosła na mnie swój wzrok:
-Ale to nie wyjaśnia dlaczego przyjechałaś z Dallas do szkoły. - Dziewczyny też teraz spojrzały na mnie z zainteresowaniem.
-Można powiedzieć, że Joe nas pogodził. Uświadomiłam jej, że jest gnidą, z którą musi zerwać.
-Mądra dziewczynka. Tak szybko dorasta.  - Pers udawał, że uroniła łzę, a my wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra wio na lekcje - pogoniła nas Lily...
Moją pierwszą lekcją była matematyka z panią Blake Lively. Na moje nieszczęście okazało się, że na tą lekcję nie chodzę z żadną z dziewczyn. W klasie okazało się, że  te zajęcia mam z Naillem, Zaynem i jego kumplem, który był brunetem z przydługimi włosami.  Na szczęście nie zwracali na mnie uwagi, bo byli zajęci podrywaniem nauczycielki..
Tak było do czasu, aż nauczycielka zaczęła wyczytywać nazwiska. Niestety gdy była na moim klasa odwróciła się upewniając się czy siedzę w ławce. Horan przyglądał mi się dłużej niż to dopuszczalne.  Ten brunet to Louis, czyli znam prawie całą paczkę blondyna. Któraś z dziewczyn na pewno chodzi z tym ostatnim na zajęcia, więc szybko się dowiem. Pewnie zastanawiasz się po co mi ich nazwiska. Otóż chcę wiedzieć z kim mam do czynienia...




C. D. N..


Uwaga! Odnowiłam starego bloga! Historia całkiem inna! Jest już prolog! Are you ready?
 Jak wrażenia? Spokojnie jeszcze was zaskoczę ;) Dojdzie ktoś specjalny niebawem.

piątek, 31 lipca 2015

News

Hejka! Chciałabym was poinformować o niewielkiej zmianie w bohaterach. Oczywiście nikomu nie narzucam ich wyglądu. Wasza wyobraźnia da sobie z tym radę ;)


czwartek, 30 lipca 2015

Chapter 13

POV Demi (Tod)



Rano obudziłam się przy dźwięku mojej ulubionej piosenki, która tego dnia była dla mnie niezwykle irytująca. W głowie pojawiały mi się przebłyski wczorajszej nocy. Nie wiem co bym zrobiła bez moich przyjaciółek. Gdy tylko wyszłam z łóżka poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem z przetarciami na kolanach, na to ubrałam jensową koszulę, a całość dopasowałam różową kurtką ze skóry, czarnymi botkami na grubym obcasie i złotymi bransoletkami na nadgarstku. Całość podkreśliłam czerwonymi ustami.  Gdy tylko wykonałam to co miałam pościeliłam łóżko i poszłam do kuchni gdzie moja rodzina kończyła jeść śniadanie. Jak miło z jednym wyjątkiem. Dla mnie miejsca nie było. Przywitałam się z nimi i podeszłam do lodówki. Tak jak się spodziewałam odpowiedziała mi tylko młodsza siostra i tata. Moja starsza siostra siedziała przygnębiona przy stole. Domyśliłam się, że jest to spowodowane przez Joe. Może mają mnie gdzieś, ale to moja siostra i jest dla mnie ważna. Postanowiłam z nią porozmawiać, bo zostało mi jeszcze sporo czasu:
-Dallas możemy pogadać? - zapytałam niepewna jej odpowiedzi.
-O czym? - odpowiedziała ponuro.
-Raczej o kim... Możemy iść do twojego pokoju? - siostra patrzyła na mnie w zastanowieniu. W końcu pokiwała twierdząco głową i ruszyła w kierunku, w którym jej wskazałam. Jej pokój był inny niż zapamiętałam. Ostatni raz byłam tu 3 lata temu. Wim co sobie teraz pomyślisz. To nie możliwe, że była w pokoju własnej siostry tak dawno temu. Niestety to prawda. Po prostu nie wpuszczała mnie do niego.
-Wow, ale się tu zmieniło - powiedziałam oniemiała.
-Przejdź do rzeczy - zyskałam odpowiedź.
-Skończ z Joe. Nie chcę żeby cię skrzywdził. Znam go dłużej niż ty i wiem, że on chce cie skrzywdzić - trochę skłamałam, ale chcę dla niej dobrze.
-Niby dlaczego mam nie pomyśleć, że chcesz mi go odbić? - widziałam wahanie w jej oczach.
-Ja już się nie bawię w związki na dłuższą metę. Nie chcę znów cierpieć. Po prostu mi zaufaj. Kochasz go w ogóle? Albo on ciebie? Powiedział ci to? - i w tym momencie zobaczyłam w jej oczach smutek i rozczarowanie. Czyli nie kocha jej. - A ty go kochasz?
-No... no... nie wiem. Chyba nie - i takie coś mnie rozwala! To po co z nim  jest?!
-Więc nie uważasz, że lepiej jest to skończyć?
-Chyba masz rację... - spuściła wzrok na swoje buty, ale po chwili go podniosła - nie jesteś jednak taką złą siostrą- Nie wiem co odpowiedzieć jeśli mam być szczera
-Dzięki? Chyba...
-Przepraszam, że byłam jaka byłam. - Czy ja się właśnie przesłyszałam? Mam nadzieję, że ten dzień będzie taki przyjemny do końca
-To może zaczniemy od nowa? - zaproponowałam.
-Jasne. Jedziemy razem do szkoły? - Chyba ci nie mówiłam, ale moja siostra chodzi do 3 liceum, a ja do 1 więc między nami są 2 lata różnicy.
-Dobra, ale jedziemy moim autem, na moich warunkach. - Dallas się zdziwiła, ale się zgodziła, więc poszłyśmy do garażu. Zauważyłam, że moje srebrne Porshe Boxter jest już gotowe, więc zajęłam miejsce kierowcy i czekałam, aż moja siostra zajmie miejsce obok mnie. Gdy wyjechałyśmy z garażu i pojechałyśmy w kierunku szkoły. Gdy dałam gazu moja siostra zaciągnęła się powietrzem i patrzyła na mnie przerażona. Ja tylko odpowiedziałam jej uśmiechem i puściłam oczko jeszcze bardziej przyspieszając.



C. D. N...





Zaskoczyłam was? Kto się tego spodziewał?

czwartek, 16 lipca 2015

Chapter 12

* Tod (Demi) *



Powiem szczerze,  że na początku szliśmy łeb w łeb.  Joe nie jest mięczakiem, za którego po części go miałam.  Tylko, że w moim przypadku ja szybko się nie poddaję. Joe pewny swojej wygranej, chociaż do mety zostało blisko 3 km wyprostował się na motocyklu. Postanowiłam wykorzystać ten moment i zaskoczyć go wyprzedzając go na tylnym kole.  Gdy tylko wcieliłam swój plan w życie motocykl Joe zwolnił.  Gdy tylko moja maszyna była ustabilizowana na podłożu i miałam nad nią pełną kontrolę dodałam gazu, bo droga przede mną była prosta i nie pojawiały się na niej żadne zakręty.   Gdy hamowałam mój motocykl obrócił się tak, że kierownica była skierowana przodem do trasy, którą właśnie zakończyłam.  Musiałam chwilę zaczekać, bo chłopakowi trochę zajęło dojechanie do mety pod wpływem zdziwienia jakiego właśnie doznał.
-Nie jesteś taka zła...
-No, oczywiście! A tak z moją siostrą to na poważnie? - spytałam z zaciekawieniem. 
-Słuchaj Demi... Ja cię dalej kocham! Proszę wróć do mnie! Nawet nie wiesz ile dziewczyn pieprzyłem próbując wyrzucić cię z mojej głowy! Twoja siostra nigdy nic dla mnie nie znaczyła, była pomyłką! Nie brałem jej nawet na poważnie! Daj nam szansę! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Miałam ochotę mocno mu przywalić.
-Motocykl zawieź do Austina. On się nim zajmie. I pomyśl czy znów mogę ci zaufać, gdy ty jesteś w stanie z dnia na dzień zostawić moją siostrę, którą się bawiłeś i była dla ciebie... Jak to ująłeś? Ach, tak. Była pomyłką. - Miałam rację to nie był już mój Joe. Mój Joe już nie istnieje. Joe, którego znałam i który nie stoi przede mną nikogo by nie skrzywdził, a zwłaszcza dziewczyny. Nie wypada mi mówić tak na jego temat, bo ja nie jestem lepsza. Piję, czasami ćpam, nie mam umiaru w imprezach i biorę udział w wyścigach, w których z resztą nie przegrywam. Chłopak dalej mi się przyglądał, więc założyłam kask i piskiem opon ruszyłam w kierunku klubu, gdzie za ladą powinien stać mój zaprzyjaźniony barman. Gdy byłam już na miejscu wyciągnęłam mojego Iphona i napisałam dziewczynom sms-y gdzie obecnie przebywam i że potrzebuję ich wsparcia.
Zawsze mogę liczyć na moje przyjaciółki. W klubie do, którego właśnie weszłam było nawet tłoczno mimo, że to nie był weekend. Klub, w którym właśnie przebywam był jednym z pierwszych, w którym zawitałam jako nowa ja, mianowicie Tod. Wtedy był to niezły chaos, bo Diego, który jest tu barmanem nie chciał sprzedać mi alkoholu, a ja była wtedy totalnie wściekła więc wybuchła nie mała awantura. Gdy doszłam do baru Diego od razu zaczął mnie wypytywać: 
-Co się stało? Jesteś jakaś nie w humorze. W dodatku nie jesteś ubrana na imprezę. Przyszłaś bez Kitty, Lirio i Pers? 
-Dziewczyny za chwilę do mnie dołączą. Miałam ciężki dzień i chcę po prostu zapomnieć. 
-Wolę nie wnikać. Czyli mam rozumieć, że podać ci to co zawsze? - zapytał chodź znał sam odpowiedź, więc tylko twierdząco pokiwałam głową. - Trzymaj - odezwał się podając mi Jacka Danielsa. Zauważyłam, że ludzie zaczynają zwracać na mnie uwagę, patrząc na mnie z dystansem i strachem w oczach. Gdy kończyłam piątą kolejkę ludzie zaczęli wzdychać z przerażenia. Od razu zorientowałam się, że do klubu weszły moje przyjaciółki. Dziewczyny gdy tylko mnie zauważyły i zobaczyły w jakim jestem stanie zabrały mnie do domu i powiedziały, że jutro w szkole wszystko im wyjaśnię. Między innymi za to właśnie je kocham. Nie wyciągają ode mnie prawdy tylko czekają, a sama im powiem. To był długi dzień.....
C. D. N...
  
Przepraszam, że tak długo mnie nie było! Powiem wprost zostałam bez komputera! Post dodaję z laptopa mojej koleżanki. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Do następnego ;)
Diego :)


sobota, 30 maja 2015

Chapter 11

POV Demi (Tod)



Razem z Joe szliśmy w ciszy, aż chłopak się odezwał:
-Na czym jeździsz? - Zapytał. Przyznam, że jego pytanie mnie zdziwiło.
-Na deskorolce, rowerze, rolkach... - Zaczęłam głupio. Chłopak popatrzył na mnie z miną typu: Serio?! - i jeszcze autami i na motocyklach.
-Bierzesz udział w jakiś wyścigach? - Zapytał, chodź jestem przekonana, że sam zna odpowiedź na to pytanie.
-We wszystkich w jakich mój szef będzie kazał brać mi udział. - Odpowiedziałam.
-Twój szef? - Zapytał zdziwiony.
-Simon  Baker. Szef mój, Lirio, Kitty i Pers. To on załatwia nam wyścigi i maszyny, na których startujemy. - Wyjaśniłam.
-Brzmi ciekawie. Jesteś dobra? - Czyli słyszał o Tod, ale nie o tym jaka jest.
-Nawet lepiej.
-Czyli?
-Jestem najlepsza i nie do pokonania.
-Ty?
-A widzisz tu kogoś innego?
-Pokonam cię z palcem w nosie. - Oznajmił pewny siebie chłopak. Chyba nie wie w co się pakuje. Jak widać najwidoczniej podchodzi  dystansem do kobiet. Nie aprobuje tego, że mężczyźni obchodzą się  kobietami jak  małymi dziećmi. Dlaczego uważają, że jesteśmy gorsze?!
-To co mały zakład? - Zapytałam pewna, że wygram.
-Dobra, ale jak przegrasz to nie płacz.
-A widziałeś kiedyś jak płaczę?! - Warknęłam podirytowana ju jego zachowaniem, bo bardzo pilnuję tego, żeby nikt w świecie poza mną nie widział tego widoku.
-Nie unoś się. I tak jakbyś mi przywaliła, bym nie poczuł. - Już mnie denerwuje.
-To może ci opowiem jaka jestem silna? - Zapytałam, bo chce go trochę nastraszyć.
-Jestem ciekawy.
-Otóż pewnego razu podpadł mi pewien chłopak, bo próbował zwinąć mi motocykl. Uznał, że dziewczyna nie potrafi o niego prawidłowo zadbać. Strasznie mnie tym zdenerwował, więc rzuciłam się na niego. Połamałam mu żebra, złamałam nos, połamałam obie ręce, nogę... no i skończyło się to tym, że ten chłopak dalej leży w śpiączce. - Uśmiechnęłam się słodko w stronę przestraszonego i zaskoczonego Joe. - A przedwczoraj jakiś chłopak robił sobie zdjęcie na moim motocyklu, więc na połamany nos.
-Wow! Ciężko mi w to uwierzyć. Wydajesz się taka słodka i niewinna.
-Ja niewinna? Chciałbyś. - Zauważyłam, że jesteśmy pod warsztatem Austina. - Jesteśmy. Austin pokaże ci jaki motocykl możesz wybrać.
-A ty jaki bierzesz?
-Ten, który ostatnio wygrałam. - Powiedziałam spokojnie.
-Jaśniej?
-Kawasaki ZX-12R.

-Nieźle. - Widać było po nim, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Właśnie weszliśmy do warsztatu Austina.  Miał tam sporo aut i motocykli. widać było, że Joe jest zszokowany tym widokiem. Zaraz po tym jak weszliśmy podszedł do nas Austin.
-Hej. Demi wiesz, że nie wolno przyprowadzać to obcych. Wcześniej go nawet nie widziałem. Nie wiem czy można mu ufać. - Chyba zdenerwowałam Austina.
-Spokojnie. To mój dawny znajomy, Zapewniam, że można mu ufać. Chcemy tylko dwa motocykle. Joe nie wieży mi, że potrafię jeździć i zapewnia, że mnie pokona.
-Oj, stary nie wiesz w co się wpakowałeś. Źle skończysz. Być poniżonym przez dziewczynę to będzie bolesne. Zwłaszcza, że chcesz się ścigać z samą Tod. Królową Wyścigów.
-Nie będę poniżony, bo wygram. - Powiedział dumnie Joe, a Ash wybuchł śmiechem.
-Dobra Ash. Nie strasz go. Ja biorę mój nowy. Daj mu coś porządnego.
-Może być Honda CBR? - Zasugerował mu Austin, jednocześnie pierwszy raz się do niego odzywając.
-Jasne. - Odpowiedział mu Joe, który wyraźnie był zadowolony z sugestii Ashtona.
-Więc wyścig czas zacząć.



C. D. N...


Hejka! Przepraszam, że przez długi czas nic nie dodawałam, ale zbliża się koniec roku szkolnego. Mam nadzieję, że rozdział wam to wynagrodzi!

czwartek, 7 maja 2015

Chapter 10

POV Demi (Tod)



Blondyn odwrócił się przodem do mnie i zrobił niezadowoloną minę. Moja musiała wyglądać podobnie, bo nie cieszyłam się specjalnie na jego widok.

O dziwo nie docinał mi tylko się przedstawił:
-Hej. Chyba jeszcze nie znasz imienia najprzystojniejszego chłopaka w tej szkole... - no i czar prysł - mam na imię Niall. Niall Horan. Ty zapewne jesteś Demi, czyli Tod. Jak wolisz, żeby ci mówić? - i wszystko jasne. Wie kim jestem i się cyka. Hmm.. Niall ładne imię. Chwila.. wróć, żadne ładne tylko idiotyczne!
-To wyjaśnia czemu jesteś miły. Mów jak chcesz. Możesz Demi, a możesz Tod. Mi jest wszystko jedno, a teraz odwróć się, bo chcę się skupić na lekcji. - Oznajmiłam i miałam nadieję, że chłopak odpuści.
-Chyba na nauczycielu. - Dogryzł mi ten samolub.
-Nie twój pieprzony interes. - Odpowiedziałam i zwróciłam się w kierunku nauczyciela.
-Witam wszystkich! Nazywam się Tyson Ballou i będę was uczył historii. - Oznajmił pisząc swoje imię i nazwisko na tablicy. - Teraz sprawdzę listę obecności. Podnoście ręce. - zaczął wymieniać listę uczni. Dowiedziałam się, że ten w loczkach to Harry Styles. Gdy przyszła moja kolej podniosłam rękę. Nauczyciel chwilę mi się przyjrzał, uśmiechnął się pod nosem i dokończył wcześniejszą czynność. Następnie zaczął tłumaczyć zasady BHP. Większość uczni włącznie ze mną nie uważała. Ja wyciągnęłam swojego Iphona i zaczęłam pisać sms-y z dziewczynami i Austinem.  Dziewczyny, a konkretnie Kitty i Pers sądzą, że podobam się nauczycielowi. Ja im odpisałam, że są idiotkami na co te odwróciły się do mnie i pokazały mi środkowy palec na co Horan się odwrócił w moim kierunku:
-Milutkie te twoje przyjaciółeczki - miał rację, są suuper miłe (wczujcie ten sarkazm).
 -Co racja to racja, ale i tak nie wymieniłabym ich na cokolwiek innego. - Odgryzłam mu się.
-Nie wiesz może kiedy są jakieś wyścigi? - Zdziwił mnie tym pytaniem i to bardzo. Nigdy go lub któregoś z jego kumpli nie widziałam na torze.
-Nie mam pojęcia, a czemu pytasz? - Zapytałam.
-Tak z ciekawości. Chciałbym zobaczyć jak jeździsz. - Oj chłopie, zdziwił byś się co potrafię.
-Przykro mi ale na prawdę nie wiem ale, o które wyścigi ci dokładnie chodzi? - Zapytałam, bo są dwa rodzaje dwa kółka, czyli motocykle i cztery kółka, czyli auta. 
-Chodzi mi o te, w których ty jeździsz.
-Nie wiem, kiedy są na dwukołowce. - chłopak wytrzeszczył oczy i zapytał:
-To ty potrafisz jeździć na motocyklu? - Zapytał. Najwyraźniej nie jest 'wtajemniczony' w to czym jeżdżę.
-Jeszcze lepiej. Jestem najlepsza i nie mam sobie równych. - Oznajmiłam i postanowiłam go ignorować.
-Tsa jasne. - Tylko tyle jeszcze dosłyszałam. Chciałam jeszcze się odezwać, ale pomyślałam, że nie dam mu tej  satysfakcji. Kolejną lekcją była godzina wychowawcza. Naszym wychowawcą okazał się przystojny pan Sam Merrell, który będzie nas uczył biologii. Niestety jak się okazało w ławce za mną siedział Niall, a na szczęście przede mną siedział Austin. Zauważyłam, że jak nauczyciel wyczytywał imię Pers ta puścił mu oczko, a on się uśmiechnął pod nosem. Romans z nauczycielem Pers? Nie ładnie. Nazwiska wyczytał w przeciągu 2-3 minut, co jest rzadkością u nauczycieli, którzy poznają swoich wychowanków.   Reszta lekcji minęła równie szybko. Nauczyciele tłumaczyli nam tylko durne zasady BHP. I tak nikt z nich nie korzysta, więc po jaką cholerę je omawiają?! Przecież gdyby ktoś chciał w nich coś sprawdzić, co jest praktycznie niepotrzebne to może to sobie sprawdzić na drzwiach w klasie lub na jednej z wielu tablic korkowych, bo to zazwyczaj tam wiesza się zasady BHP.   Po skończonych zajęciach pojechałam do domu, przebrałam się i poszłam na dół, żeby coś przekąsić. Będąc na dole doznałam szoku. W moim domu był mój były i trzymał za rękę moją starszą siostrę Dallas. Co do cholery Joe robi w moim domu?! Moja mama się do niego kleiła. Aha nie mówiłam? Moja matka zdradza ojca na prawo i lewo, a jemu to wisi. To jest jeden z powodów dla, których nie przedstawiam chłopaka rodzicom. Sytuacją wyjątkową było by, gdybym tego chłopaka kochała i wiązała z nim przyszłość. A wątpię, żeby w najbliższym czasie to nastąpiło. Moja matka jest chyba najgorszą kobietą jaką znam. Nie jestem gruba, ale też nie jestem chuda jak anorektyczka. Moim zdaniem jestem idealna pod tym względem, ale moja matka wytyka mi często, że jestem za gruba. Trzy lata temu miałam nawet z tego powodu anoreksję i gdyby nie dziewczyny nie wiem co by się ze mną działo. Pierwszy zauważył mnie ojciec:
-O, Demi. Jak dobrze, że jesteś. - Wątpię, czy tak dobrze. - Poznaj nowego chłopaka twojej siostry...-zaczął, ale mu przerwałam:
-Joe. Joe Jonas. Wiem, znamy się.
-Z kąt? - Zainteresowała się moja siostra.
-Spotykaliśmy się. - Oznajmiłam i spotkałam się ze zdziwionymi spojrzeniami mojej mamy i siostry.
-To mogę wiedzieć czemu nam go nie przedstawiłaś? - Zapytała moja durna matka.
-Po co? Żebyś się do niego przedstawiała tak jak teraz? - Zapytałam sarkastycznie. Zauważyłam, że Joe z cudem powstrzymuje śmiech. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy, ale Joe musiał wyjechać na pół roku, a ja nie jestem zwolenniczką związku na odległość. Nagle postanowiłam jeszcze o coś zapytać:
-Jak długo już chodzicie, że postanowiłaś go przedstawić starym? - Tak na prawdę to najlepsze stosunki mam z ojcem, czasami mnie olewa, ale to on najbardziej się mną interesuje.
-Nie powinno cię to obchodzić. - Odezwała się moja siostra, ale Joe się wtrącił:
-1,5 miesiąca. - Odpowiedział ciągle na mnie patrząc.
-Ty się z nim spotykasz tak krótko i przedstawiasz go rodzicom?! - Zapytałam wyraźnie zdziwiona.
-A ty niby ile z nim chodziłaś? Tydzień? Może dwa, bo wątpię, żeby długo z tobą wytrzymał. - Zdenerwowała mnie tym.
-Chcesz wiedzieć ile? - Spytałam, a ta przytaknęła, więc kontynuowałam. - Ponad siedem miesięcy. - Odpowiedziałam, a jej szczęka opadła. Miałam już tego dość, więc wyminęłam wszystkich i poszłam do kuchni po jogurt pitny. Wychodząc z pomieszczenia powiedziałam tylko:
-Idę pojeździć na motorze. Nie czekajcie na mnie.
-Oddałem twój motocykl do przeglądu, będzie jutro po południu. - Oznajmił mój tata. Wyciągnęłam z kurtki telefon i zadzwoniłam do Austina. Wszyscy patrzyli na mnie:
-Hejka Austin! Słuchaj potrzebuję motocyklu. Masz coś dla mnie? Muszę poćwiczyć.
-Hej Tod. - Chłopak powiedział to dość głośno przez co osoby stojące najbliżej mnie, czyli Joe i Dallas to słyszeli. Joe słysząc jak mnie nazwał wytrzeszczył oczy. Chyba zna mnie. Dallas natomiast wzruszyła na to ramionami. - Jasne, że mam. Za ile będziesz? - Zapytał.
-Za 15 minut. - Powiedziałam i się rozłączyłam. - Ja wychodzę.
-Poczekaj ja też już muszę iść, więc pójdę z tobą. - Odezwał się Joe.
-Mi to jest obojętnie. Czekam przy drzwiach. - Poszłam i czekałam, aż Joe ruszy swój tyłek. Pożegnał się z moją siostra i rodzicami i do mnie dołączył. Razem wyszliśmy z domu i poszliśmy w kierunku domu Austina.




C. D. N...





Rozdział jest wyjątkowo baaaaaaardzo długi ;) Mam nadzieję, że się cieszycie! Mam nadzieję, że nie jesteście źli, że mnie długo nie było, ale miałam problemy z internetem.

LIBSTER BLOG AWARDS!

Wow! To dla mnie meeeeega dużo znaczy! Chcę zaznaczyć, że to moja pierwsza nominacja i jestem ogromnie wdzięczna!


1. Masz idola? Jak tak, to jakiego?

Ojeju.. Tak mam! Jak zapewne się domyślacie moimi idolami są członkowie 1D (nawet Zayn), bardzo lubię również zespół 5second of summer. Mam nadzieję, że o nich słyszeliście. Moimi idolami są również Demi Lovato, Selena Gomez, Christina Perri, Lily Collins, Justin Bieber, Nick Jonas, Jason Derulo i wiele wiele innych...

 2. Czym jest dla Ciebie Twój blog?
 

Mój blog jest dla mnie czymś w stylu "Chciałabym być na jej miejscu". Jest to coś na kształt moich marzeń.

3. Czy robisz sam/sama swój szablon na blog'a?

Niestety nie mam takich umiejętności... ;(

4. Czym dla ciebie jest słowo PASJA?


Synonimem słowa hobby ;)

5. Czym się zajmujesz oprócz prowadzenia bloga?


Kocham czytać! Właśnie z tym przyjaciele mnie często zastają: książką. Jak zapewne każda dziewczyna kocham zakupy! Wydaje mi się, że jestem przeciętną nastolatką.

6. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach?


Samolubności i częstych zmian nastroju. Nie toleruję również jak ludzie często się obrażają, unikają cię, nie odzywają się, a jak pytasz o co chodzi to mówią, że o nic. To mnie strasznie irytuje. 



7. Jak inni z Twojego otoczenia reagują na wiadomość o blogu?


Nie reagują, bo nie wiedzą ;)


8. Jeśli masz do wyboru koncert idola a wyjazd zagranicę. Co wybierasz?


Koncert!


9. Czy jesteś szczęśliwa/szczęśliwy, gdy ludzie komentują posty na twoim blogu? 


Prze szczęśliwa!  To wiele dla mnie znaczy! Komentarze strasznie mnie motywują!

10. Robisz zwiastun przed pisaniem rozdziałów?

Nie. U mnie koniec rozdziału jest tajemniczy i rozdział kończy się w środku akcji.



11. Czy ludzie hejtują
 cię z powodu bloga?

Nie, raczej nie. 



 Blog, który mnie nominował:  When I look at you 

Blogi, które nominuję: 

The dark world 

Woman with a demon
  
Rozśpiewana historia 

The sexy assistant 


Moje pytania:

1. Z kąt pomysł na bloga?
2. Co cię motywuje? 
3. Czy twoi znajomi wiedzą o blogu?
4. Kto jest twoim idolem?
5. Twoja ulubiona piosenka?
6. Czy piszesz dla siebie i czy to sprawia ci radość?
7. Jaki jest twój ulubiony kolor?
8. Jak wygląda twój pokój?
9. Twoje marzenie?
10. Co dla ciebie znaczy miłość?

niedziela, 19 kwietnia 2015

Chapter 9

POV Niall



W końcu Zayn zakończył rozmowę z tymi laskami i podszedł do nas. Był cały blady. Pierwszy odezwał się Daddy (Liam):
-Stary wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej. Czego się dowiedziałeś?
-Lepiej z nimi nie zadzierać mówię wam. Sam wolę ustąpić im miejsca. - Odezwał się po chwili mulat. On ustąpić komuś miejsca? Dobre żarty. To musi być gruba sprawa.
-Wiesz chociaż jak się nazywają? Albo kim są? - zapytałem już lekko podenerwowany tą sytuacją.
-Ta z pasemkiem to Chris, czyli Pers. Ta "słodka" to Lily, inaczej Lirio. Brunetka nazywa się Selena, ale mówią jej Kitty. - Już coś zaczynało mi świtać, ale nie do końca. Tak jakby brakowało elementu układanki. - A teraz wisienka na torcie. Ta z kolorowymi włosami to Demi, nazywają ją.... - Zayn na chwilę przerwał i popatrzył na nas z przerażeniem - ...Tod. - I już wszystko jasne. Mam przesrane! Po jaką cholerę ryczałem na nie w tej durnej kawiarni?! Ale ze mnie idiota! To prawda. Odezwał  się ten durny głosik w mojej głowie. Ale jej się nie dam! Sam potrafię jeździć na motorze. Teraz wiem czemu kazała mi ze sobą nie zadzierać. Nie pomyślcie, że jestem mięczakiem, bo tak nie jest! Nie chcę z nią zadzierać, ale też nie chcę słuchać. Nie boję się jej po prostu postawić. Oparłem się o ścianę za mną i obserwowałem dziewczyny. Nagle pod szkołę podjechał jakiś chłopak, a dziewczyny poszły w jego kierunku. Biedak chyba dostanie...




POV  Demi (Tod)



Razem z dziewczynami szłyśmy pod klasę, gdy nagle zauważyłam znany mi motocykl. Szturchnęłam dziewczyny i wskazałam im kierunek, w którym widziałam chłopaka. Uśmiechnęłyśmy się chytrze i poszłyśmy w kierunku Austina. Chłopak, gdy tylko nas zauważył uśmiechnął się szeroko i zszedł z motocyklu. Przywitałyśmy się z nim:
-Hej Austin! Co ty tu robisz?- zapytała Selena.
-Hejka. Hmm.. - chłopak udawał, że się zastanawia - uczę się?! Kitty tobie nauka dobrze zrobi. - Dokończył chłopak, a ja z Pers i Lirio wybuchłyśmy śmiechem. Selena chciała się na niego rzucić, ale z Pers jej to uniemożliwiłyśmy. Dziewczyna była cała czerwona na twarzy z powodu gniewu, który w niej buzował. Po chwili się uspokoiła, a my ruszyliśmy śmiejąc się i szturchając  na lekcję, bo jak się okazało chodzimy z Austinem do jednej klasy. Wchodząc do klasy doznałam szoku! Ten farbowany blondyn będzie chodził ze mną do klasy?! chyba zaraz zwariuję! A myślałam, że w szkole, gorzej być nie może, a tu BOOM! Zauważyłam, że w klasie jest również chłopak w lokach, który prawdopodobnie jest przyjacielem tego idioty. Wszyscy ruszyli w kierunku ławek. Zanim się zorientowałam wolne miejsce zostało tylko za tym przygłupem. Teraz miała być historia, którą mamy 3 razy w tygodniu. Chłopak przede mną na szczęście nie zwrócił na mnie uwagi. Zaraz po tym jak wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do klasy wszedł nawet przystojny nauczyciel. Z dziewczynami momentalnie na siebie zerknęłyśmy i zrobiłyśmy bezgłośne "WOW". Niestety to przykuło uwagę blondyna przede mną.




C. D. N...





Hejka! To znowu ja! Mam nadzieję, że jest dość długi i wam się podoba ;)  Obiecuję, że następny będzie dłuższy! Czekam i liczę na wasze komentarze!

niedziela, 12 kwietnia 2015

Chapter 8

POV Demi (Tod)



Szczerze to myślałam, że  to chodzenie do szkoły jest głupie, ale teraz uważam to za bezsensowne, bo głupie jest to, że będę musiała użerać się z tym dupkiem. Popatrzyłam na dziewczyny i się odezwałam:
-Olejmy ich! Chodźcie, muszę zobaczyć jak uczniowie na nich reagują! - tak na prawdę to byłam tego ciekawa. Dziewczyny zabrały torby i udałyśmy się w kierunku budynku. Stanęłyśmy przy drzwiach i obserwowałyśmy sytuację. Zdziwił mnie fakt, że tylko niektórzy na nich reagują. W końcu stanęli przy szafkach, więc to my wkroczyłyśmy. Chciało mi się śmiać, bo wszystkie pary oczu były skierowane w naszą stronę, gdy szłyśmy korytarzem dosłownie wszyscy ustępowali nam drogi, a niektórzy nawet z przerażenia wzdychali. Nagle blondasek i jego kumple odwrócili się w naszym kierunku i patrzeli na nas z... podziwem? Raczej mi się przewidziało, bo gdy znów spojrzałam na blondyna w jego oczach widziałam gniew i zazdrość. Ha! Mamy wyższą pozycję w tej budzie niż oni! Odwróciłam się do dziewczyn i puściłam im oczko. Poszłyśmy w kierunku naszych szafek. Wszystkie szłyśmy w jedną stronę, bo mamy szafki obok siebie. Przechodząc obok blondyna i jego ekipy 'niechcący' trąciłam go ramieniem. Podeszłyśmy do naszych szafek i wyciągnęłyśmy niepotrzebne książki z toreb. Odchodząc od szafek słyszałyśmy przerażone westchnięcia. Do szkoły właśnie wchodził chłopak, który wczoraj ode mnie oberwał. Nos miał w gipsie, a jego opatrunek wyglądał komicznie:
(wyobraźcie sobie na jego miejscu Jamie)

-On wygląda jak.. jak... Nie wiem! Zabrakło mi słów! Ale go urządziłaś! - Pers próbowała się nie śmiać. Nagle podszedł do nas mulat, który był wcześniej przy blondasku:
-To twoja robota? - zapytał pokazując na chłopaka w gipsie. Najwyraźniej słyszał Pers. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się z satysfakcją  - Nieźle. Jestem Zayn. Macie szacunek w tej budzie, a jesteście nowe. Można wiedzieć czym sobie zasłużyłyście?
-Reputacja mój drogi. Reputacja- odpowiedziała mu Lirio
- A z czego ona wynika?- zapytał. Postanowiłam go oświecić. 
-To jest Christina. Inni mówią na nią Pers lub Chris - chłopkowi oczy prawie wyszły z orbit, a ja kontynuowałam - to jest Selena, inaczej Kitty- Sel ukłoniła się jak jakaś dama, a ja z trudem powstrzymywałam śmiech- to jest Lily inaczej Lirio. - chłopak był zszokowany... czyli o nas/nich słyszał, tylko mojego imienia jeszcze nie zna. W końcu się odezwał:
-A ty jak się nazywasz? - mogłam przewidzieć to pytanie...
-Ja mój drogi jestem Demi - nie powiedziałam mu jeszcze jak inni mnie nazywają
-Demi? Tylko tyle? - zapytał.
- A nie zapomniałabym... Jestem Demi znana również jako Tod - chłopak jeszcze szerzej otworzył oczy, o ile to możliwe - a teraz przepraszam, ale musimy iść na lekcje.



POV Niall



Po tym jak powiedziałem chłopakom, że już wcześniej spotkałem te suki, Zayn postanowił je 'poznać'.  Uznał, że musi wiedzieć dlaczego mają taki ogromny szacunek w tej szkole. Zazwyczaj to nas się bali, a nam to odpowiadało. Od kąt przyszły te pipiduwy mało kto zwraca na nas uwagę. To dobrze i źle. Dobrze, bo mamy więcej swobody i możemy coś odwalić, a źle, bo to my tu jesteśmy górą! To nam powinni składać pokłony. Kątem oka wszyscy zerkaliśmy na Zayna. Gdy ta idiotka z kolorowymi włosami zaczęła coś do niego mówić on momentalnie pobladł i wytrzeszczył oczy. O co do jasnej cholery chodzi?! Przecież on na co dzień się tak nie zachowuje, a teraz wygląda jakby zobaczył ducha.



C. D. N..



Mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;)

piątek, 3 kwietnia 2015

Wesołych świąt!

Hejka! Życzę wszystkim wesołych świąt Wielkanocnych w gronie rodziny i mokrego dyngusa! 



Chapter 7

POV Demi (Tod)

Czas w wannie, jak i reszta wczorajszego wieczoru szybko mi minęły.  Właśnie obudził mnie irytujący dźwięk mojego budzika. Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i poszłam do garderoby. Ubrałam się w czarna koszulkę na ramiączkach z motywem czaszki i czarne poszarpane jeansy. Do tego ubrałam czarne vansy i czarną skórzaną kurtkę. Na końcu na rękę nasunęłam bransoletkę, zabrałam torebkę do której wpakowałam potrzebne na dziś książki i zeszłam na dół. Z rodziną się nawet nie przywitałam, bo nie mam takiej potrzeby, a wątpię, żeby im się teraz odmieniło i nagle zachciało kontaktu ze mną. Zeszłam do garażu i zabrałam jedno z wielu aut. Mianowicie zabrałam srebrne Porshe Boxster. Bardzo lubię jeździć tym autem. Gdy do niego wsiadłam zauważyłam karteczkę przyczepioną do kierownicy, której treść brzmiała: "Demi, auto jest zepsute. Weź coś innego. -T". Fajnie, po prostu genialnie! Własny ojciec zamiast mi powiedzieć wprost zostawia mi karteczkę na kierownicy. Wkurzyłam się i podeszłam do mojego motocyklu. Torbę włożyłam pod siedzenie, a sama wsiadłam na motocykl i jechałam do budynku, który w większości kojarzy się z nudą i wrednymi nauczycielami. Tak jest też w moim przypadku. Nie przepadam za uczeniem się na testy i tym podobne. Widząc pustą jezdnię wykonałam jeden z moich ulubionych trików. Wykonałam No Hander, czyli jazdę bez trzymanki na tylnym kole, później przeszłam na Wheelie łapiąc kierownicę, ale nie opuszczając przedniego koła. W końcu odpuściłam sobie triki i dodając gazu szybko znalazłam się pod szkołą, gdzie czekały na mnie dziewczyny. Pers (Chris) miała na sobie szarą bluzkę z krótkim rękawem i czarne krótkie spodenki. Całość dopełniła czarnymi, lakierkowymi glanami. Zauważyłam, że w ręce trzyma czarną kurtkę ze skóry. Selena natomiast ubrała białą bluzę z czarnymi paskami na ramionach i czarne getry, które rówież miały paki tylko, że na kolanach. Cały zestaw zaakcentowała szaro-różowymi adidasami. Natomiast Lirio ubrała zamszową kurtkę, czarny top i czarną spódniczkę. Na nogach miała czarne conversy. Chris była autem, a Selena i Lily podobnie jak ja przyjechały na motocyklach. Pod szkołą było zdecydowanie więcej uczni niż, wczoraj co prawdopodobnie było spowodowane tym, że tak na prawdę od dziś zaczynają się normalne lekcje. Podjechałam do dziewczyn i zaparkowałam koło nich. Po zejściu z motocyklu przywitałam się z dziewczynami buziakiem w policzek. Rozmowę zaczęła Pers:
-Znów patrzą na nas tak jak wczoraj- w jej głosie można było wyczuć satysfakcję.
-To dobrze, niech wiedzą, że z nami się nie zaczyna- dodała uśmiechnięta Lirio.
-Nie no chyba gorzej być nie może - Selena wyrzuciła ręce w górę wyraźnie zezłoszczona - ten palant chodzi z nami do szkoły i do tego ma przygłupich przyjaciół! - odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam tego kretyna z kawiarni w towarzystwie kumpli.  

C. D. N...

Mam nadzieję, ze się podoba. Bardzo się staram nad zmianami ;) To taki prezent na Wielkanoc ;) :*

środa, 1 kwietnia 2015

Chapter 6

POV Demi (Tod)



Ta blondynka cieszyła się jak głupia. Mi się te ubrania nie podobały choćby  w najmniejszym stopniu. Na prawdę myślałam, że ma ona choć trochę gustu. Następnie podałam jej brązową torebkę, która przedstawiała pancernika. Torebka była mało gustowna i w dodatku trzeba by było przenieść się kilka lat wstecz, aby w niej wyjść. Zwierzę ma na plecach zamek, a uchwyt jest czarny. Torebka wygląda jakby była zabrana z eksponatu w muzeum. Oczy stworzenia były szklane co dodawało jeszcze większej szpetoty. W dodatku ogon pancernika był cały skórzany, przez co równocześnie był twardy. Pazury gryzonia były metalowe co dodało postrachu tej torebce.

 Torebka na pewno nie jest w moim guście i żadnym z moich przyjaciółek. Postanowiłam szybko się uwinąć z blondynką i iść dokładnie zobaczyć moją nową kurtkę. Mam nadzieję, że szybko pozbędę się tapeciary:
-Co powiesz na tą torebkę? Mi się podoba. Chciałabym ci jeszcze pomóc doradzić, ale muszę już iść. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- jeśli mam być szczera to nie mam takiej nadziei. Wypowiadając to zdanie myślałam również "Moje niedoczekanie". Nie chodzi już nawet o to, że nie są one inteligentne, co widać gołym okiem tylko o to, że najzwyczajniej w świecie byśmy się nie dogadały. Jesteśmy z dwóch zupełnie innych światów. I jest jeszcze to, że no... są tępe, bezgustowne i brzydkie, a z takimi ludźmi nie wypada się nam pokazywać.
-Szkoda, że musisz iść - powiedziała tapeciara i zrobiła, a przynajmniej próbowała zrobić minę smutnego szczeniaczka. Gdyby taki pies ich zobaczył, na pewno by się szybko nie pozbierał. Blondynka przestała straszyć wszystkich swoją miną i dodała - To mam nadzieję, do zobaczenia.
-PA!- wszystkie szybko odpowiedziałyśmy i wyszłyśmy ze sklepu:
-Dziewczyny ja się zmywam. Jestem padnięta i jedyne o czym teraz marzę to ciepła kąpiel i łóżko- odezwała się Chris, która ledwo stała na nogach.
-Zgadzam się w 100%. Także jestem zmęczona i chciałabym się położyć- Lilly zgodziła się, a my z Seleną jej zawturwowałyśmy. Pożegnałam się z dziewczynami buziakiem w policzek i wróciłam na swoim motorze do domu. Gdy tylko weszłam do domu, poszłam do swojego pokoju. Ubrania, które kupiłam zostawiłam w garderobie i poszłam nalać sobie wody do wanny. W miedzy czasie wyjęłam wszystkie ubrania z reklamówek i poukładałam je w szafkach. Moja garderoba jest dość spora, więc wszystko się zmieściło. Gdy skończyłam poszłam do wanny wziąć kąpiel. Podczas kąpieli skupiłam się na tym, aby się odprężyć i nie myśleć o niczym. Prawie przysnęłam w wannie.



C. D. N...


Zauważyliście zmiany?  Mam nadzieję, bo się staram ;) Dziękuję za pomoc wszystkim :*

sobota, 21 marca 2015

Chapter 2

POV Demi (Tod)
 
 
Wchodząc do centrum handlowego za pierwszy kierunek obrałyśmy salon fryzjerski. Wspólnie ustaliłyśmy, że to będą duże zmiany. Na pierwszy ogień poszła Lirio, która postanowiła przedłużyć włosy.
- Wow! Teraz tylko okularki i możesz uchodzić za grzeczną dziewczynkę!- odezwała się Chris patrząc na kumpele. 
- Jasne, jasne! Do tego musiałabym zmienić jeszcze swój styl i zachowanie. Teraz twoja kolej mądralo.- rzuciła Lily, a Chris śmiejąc się usiadła na krześle. Dziewczyna pozbyła się grzywki i zrobiła sobie pasemko. Trzeba przyznać, że wyglądała świetnie.
- Wyglądasz cudownie, a teraz moja kolej! Ja chcę tylko końcówki. Kocham moje włosy!- przyznała przeglądając się w lustrze. Faktycznie je uwielbiała i za nic nie dałaby ich sobie ściąć. Nie musiałam długo czekać na swoją kolej. 
- Jest cudnie. Jak zawsze. To teraz moja kolej. Zaszalejemy!- pisnęłam. Miałam pewien plan i chciałam żeby dziewczyny zobaczyły dopiero efekt końcowy.
- Idźcie do Starbucksa. Spotkamy się tam. 
- No ejjj...- mruknęła Lirio. Przewróciłam oczami i krzyknęłam:
- Wynocha!- dziewczyny jęczały niezadowolone ale posłuchały mojej prośby. Wyjaśniłam fryzjerce jak chcę wyglądać, a ona słuchając mnie robiła wielkie oczy. Przytakiwała jednak i w końcu wykonała to o co ją prosiłam. W ruch poszły nożyczki i maszynka. Efekt końcowy wyglądał nawet lepiej niż się spodziewałam!
Poszłam prosto do dziewczyn które siedziały przy stoliku pijąc kawę i o czymś rozmawiając. 
 
- I jak?- odezwałam się posyłając im szerokie uśmiechy. Widziałam jak Lirio prawie zakrztusiła się kawą co znaczy, że chyba jej się spodobało. No albo wyglądałam jak straszydło. Stawiam jednak na pierwszą opcję. 
- Wyglądasz...- zaczęła Kitty.
- ...jak bogini...- odezwała się Lily.
- ...seksu.- dopowiedziała Chris i wszystkie wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem. 
- Dziękuję.- rzekłam i ukłoniłam się lekko na co moje kumpele ponownie się zaśmiały. Kątem oka zauważyłam jak podchodzi do nas jakiś chłopak. Miał na sobie krótką koszulkę przez co idealnie było widać jego liczne tatuaże. Na głowie miał słodką blond czuprynkę która zupełnie nie pasowała do jego zniesmaczonego wyrazu twarzy. Może być zabawnie.
- Mogłybyście być ciszej?! Głowa boli od waszych pisków.- rzucił stając obok mnie. Zmierzyłam go wzrokiem zauważając, że jest ode mnie wyższy zaledwie o pół głowy. Nasze oczy były na tej samej wysokości.
- Sorry... Nie spinaj. Po prostu nasza kumpela wyszła od fryzjera w kolorowych włosach! Ale będą jaja w szkole!- odezwała się Kitty próbując załagodzić sytuację.
- Gówno mnie to obchodzi! Po prostu się zamknijcie!- chyba jej się nie udało. Chłopak był jeszcze bardziej wkurzony i zirytowany. Nie wiem dlaczego ale mnie ta cała sytuacja śmieszyła. Walczyłam sama ze sobą żeby się nie roześmiać.
- Stary, radzę Ci nie zaczynaj z nami...- Selena się uniosła. Nie dobrze chłopie. Lepiej uciekaj... 
- Nie obchodzi mnie to, że jakaś pusta, szkaradna laska zafarbowała sobie włosy! Mogłaś sobie strzelić blond. Pasowałby do twojego poziomu inteligencji. - prychnął zwracając się do mnie. Zacisnęłam szczęki patrząc mu w oczy.
- Powiedział chłopaczek który sam jest blondaskiem.- rzuciłam śmiejąc się pod nosem. Zauważyłam, że dziewczyny przypatrują się nam. Czułam, że dopiero zaczyna być ciekawie...

piątek, 20 marca 2015

Mięsiąc bloga!

Na prawdę się cieszę, że jest już miesiąc! Mam nadzieję, że wszystkim się blog podoba, mimo negatywnej recenzji, która moim zdaniem była bezpodstawna (sorry). Cieszę się, bo jest już ponad 600 wyświetleń! Mam nadzieję, że będzie was przybywać ;*

piątek, 13 marca 2015

Chapter 5

POV Demi (Tod)


Moją kurtkę mierzyła jakaś wypindrzona lala z doczepianymi blond włosami i toną makijażu na twarzy. Na jej widok dostałam odruchów wymiotnych. 

Po chwili dołączyła do niej siostra bliźniaczka. To nie wierzę... Więcej ich matka nie miała?! Oczy mnie bolały od samego patrzenia na nie. Ale musiałam mieć tę kurtkę. Nie dopuszczę jej. Dziewczyny miały na powiekach białe cienie, a przy pomarańczowej skórze która miała już najwidoczniej dość samoopalacza wyglądało to koszmarnie. Kiedy jedna z nich poprawiała spódniczkę i weszła do przymierzalni, ja wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę tej drugiej, która mierzyła kurtkę. 
- Heja lasia.- powiedziałam na co blondynka spojrzała w moim kierunku szczerząc się jak idiotka. Chyba nie jest na tyle inteligentna aby wyczuć sarkazm. No cóż.  Ten świat jest pełen idiotów...
- Hejjjj...- powiedziała słodko przeciągając ostatnią literkę. Banan nadal nie schodził jej z twarzy. 
- Będziesz brała tę kurtkę?- zapytałam złośliwie ale ona chyba nadal nie jarzyła bo patrzyła na mnie jak na kosmitę. 
- Nie wieeeem. Co sądzisz? Jak na mnieee leeeży?- przebiegała niektóre literki co strasznie mnie irytowało. 
- Szczerze mówiąc w ogóle na tobie nie leży. Wyglądasz w niej koszmarnie. Lepiej jej nie bierz bo faceta nie znajdziesz. Ta kurtka jest naprawdę okropna. Daj lepiej ją odwieszę...- powiedziałam przesłodzonym głosem i pomyślałam jej sztuczny uśmiech wyciągając rękę, aby ta pieprzona, pusta, zdzirowata lala oddała mi kurtkę. Ona tylko uśmiechnęła się smutno oddając mi ciuch. Kątem oka zauważyłam jak dziewczyny z trudem powstrzymują śmiech. Podałam Lirio kurtkę i szepnęłam jej do ucha żeby poszła zapłacić za nią moją kartą. Kazałam jej także schować ją pod inne ubrania żeby te laski się nie skapły. Lily tylko zaśmiała się przytakując i dosłownie w podskokach jak mała dziewczynka ruszyła do kasy. Cieszyłam się swoim małym sukcesem. Teraz moim zadaniem było odwrócenie uwagi dziewczyny.
- A co powiesz na to żebym to ja wybrała ci kurtkę? - zapytałam choć nie miałam najmniejszej ochoty jej nic wybierać. W mojej głowie niespodziewanie jednak zrodził się pewien plan. Przecież mogę ją "fajnie" ubrać...
- Aaaa!- moje bębenki chyba właśnie przeszły na emeryturę. 
- Byłoby cudownie! Kupię wszystko co dla mnie wybierzesz! Szybko, szybko!- piszczała ciągnąc mnie za rękę, a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Po raz kolejny tego dnia. Na początku zaczęłam rozglądać się za tą zasraną kurtką. W końcu wyczaiłam coś w sam raz. Była ona niebieska w czerwono- jasno- niebieskie wzorki. W pasie była zwężana. Bardzo przypominała mi bąbkę. Dół kurtki był obrzydliwie rozkloszowany. Wzór bardzo przypominał mi papier świąteczny, w który pakuje się prezenty.  Była naprawdę szkaradna...

 Może gdyby ktoś to sprzedawał w grudni kolędnikom to byłoby OK. Ale teraz... Blondi nie zastanawiając się szybko wyrwała mi ją z rąk i szczerząc się pobiegła do przymierzalni. "Oj mała. Ten uśmiech zniknie Ci z twarzy kiedy zobaczysz co jeszcze mam"...

C. D. N...




Hejka! Mam nadzieję, że wam się podoba. Nie wiem czy wiecie, ale 20.03 jest miesięcznica bloga. Wymyślcie coś! Myślałam nad konkursem na one shota i rysunki. Na prace czekam do 19.03 do 18:30. Wysyłajcie na adres: julia32@onet.eu



poniedziałek, 2 marca 2015

Chapter 4

POV Demi (Tod)


Po tej całej scence z kafejki musiałyśmy się rozerwać. Poszłyśmy na zakupy, a każda z nas kupiła najfajniejsze ciuchy. Nie żałowałyśmy pieniędzy. Miałyśmy ich wystarczająco. Dlatego nie patrząc na ceny po prostu kupowałyśmy co nam się podobało. Kitty postawiła na klasyczny, czarny zestaw z eleganckim kapelusikiem. Kupiła spodnie ze skórzanym motywem i zamkami na kieszeniach, eleganckie czarne botki z wywijanym czarnym kożuszkiem i czarny płaszczyk z guzikami. Wszystko razem świetnie wyglądało!
Lirio postanowiła posłuchać naszych rad i kupiła sobie okulary. Oczywiście bez szkiełek.
Chris zdecydowała się na złoty zestaw z czarnymi dodatkami. Kupiła złotą koszulę w brązowe serduszka.  Do tego dobrała czarne legginsy podkreślające pupę, dzięki czemu faceci będą się za nią oglądać, a raczej za jej tyłkiem i klasyczne beżowe lity.
A ja, jak to zwykle bywało musiałam zaszaleć. W moim zestawie nie zabrakło ćwieków i krzyży. Kupiłam białą luźną bluzkę z czarnym krzyżem na środku i czarne leginsy ze srebrnymi krzyżami na kolanach. Całość dopełniłam torebką z ćwiekami i litami, które również posiadały ćwieki.
Każda z nas była usatysfakcjonowana i szczęśliwa z zakupionych rzeczy. 
Chodziłyśmy po sklepach już dobrą godzinę. Dziewczyny naprawdę miały fioła na punkcie ubrań. Ja również lubiłam zakupy no ale ileż można! Przecież można przyjechać tu jutro. Wchodziłyśmy właśnie do sklepu z biżuterią kiedy usłyszałyśmy paniczny krzyk sprzedawczyni, która kiedy tylko nas zobaczyła zaczęła drzeć się i wzywać ochronę myśląc zapewne, że chcemy ją okraść. Widząc to wybuchnęłyśmy śmiechem. Kiedy przyszli ochroniarze chcąc nas zakuć w kajdanki zaczęłyśmy im wszystko tłumaczyć co chwila wybuchając śmiechem. W zamian przeprosin dostałyśmy -50% zniżki na , a ekspedientki dostały ochrzan za to, że robią z igły widły. Zrobiło mi się ich żal ale z drugiej strony przecież nie jesteśmy takie straszne. Postanowiłyśmy pokazać, że mimo naszego odpychającego wyglądu mamy klase i pieniądze. Przeglądałam półki z biżuterią, kiedy moją uwagę przykuł jeden wisiorek. Złoty z okrągłą zawieszką i wcięciem w kształcie koniczynki. W środku miał o ile się nie mylę, mały szmaragd. Był naprawdę cudowny. Przyglądając mu się zauważyłam na nim napis "lucky coin". "Zobaczymy czy okażesz się faktycznie szczęśliwą monetą"- pomyślałam. Odrobina szczęścia się przyda. Zawołałam ekspedientkę i pokazałam jej naszyjnik. Ta widząc go zrobiła wielkie oczy. No tak. Nawet po przecenie był dość drogi. W sumie zapłaciłam za niego 2531zł. Gdy stałam przy kasie i wyjmowałam kartę zauważyłam, że Kitty znalazła śliczny wisiorek i szczerzyła się jak głupia. Chyba zastanawiała się czy go wziąć. 
- Weź go. Jest śliczny.- zawołałam na co dziewczyna posłała mi wdzięczny uśmiech i przytaknęła. Lirio i Pers nic dla siebie nie znalazły, ale za to mnie i Sel się udały. Zakupione rzeczy zaniosłyśmy do auta i na moje nieszczęście ruszyłyśmy na drugą stronę sklepów. Moją uwagę przykuła skórzana kurtka z ćwiekami którą musiałam mieć. Niestety, jakaś żmija dorwała ją pierwsza i mierzyła.




C. D. N...



Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że bardzo... Rozgłaszajcie mojego bloga! Jak wam się podoba nowy wygląd bloga?


sobota, 28 lutego 2015

Prolog 2...

Mam kasję! Mam. Mam rodzinę? Mam. Mam duży dom? Mam. Mam przyjaciół? Mam. Z punktu widzenia obcej osoby mam wszystko, a tak na prawdę mam tylko przyjaciół. Rodzina dba tylko o swoje sprawy służbowe, nie dostaję od nich tego czego oczekuję. Miłości.. Ale mam coś czego wielu osobom brakuje. Mam trzy przyjaciółki i mam... Talent. Nie chwalę się nim, bo moja rodzina wykorzystała by go aby się wybić. Zamiast tego to się buntuję. Razem z moimi przyjaciółkami sieję postrach w szkole, mieście.. wszędzie. Ale co się stanie jeśli na mojej drodze pojawi się miłość, którą będę próbowała zastąpić nienawiścią? Co jeśli odkryje mój talent? Co jeśli on też próbuje zastąpić miłość, nienawiścią? Czy znajdziemy wspólną drogę? Co jeśli każe mi odejść? Czy moja druga pasja, niebezpieczna pasja mi pomoże?....



Tak mi się nudziło i wpadłam na świetny pomysł.Co sądzicie o drugim prologu? Mówi wam coś więcej?


środa, 25 lutego 2015

Chapter 3

Ważna notka pod rozdziałem!


POV Selena (Kitty)


Chyba biedak nie wie w co się wpakował zadzierając z naszą paczką. Zdenerwował szczególnie mnie i Tod która stała przed nim mordując go wzrokiem. Z jej rąk na pewno nie wyjdzie bez szwanku. Przypatrzyłam mu się i doszłam do wniosku że tatuaże sprawiają, że wygląda nieco mrocznie i tajemniczo. Jednak na nas nie robiło to najmniejszego wrażenia. Najbardziej kruchą z naszej czwórki była Lily. Chociaż i ona miała na swoim sumieniu kilku frajerów którzy zaszli nam za skórę. Ale w tym przypadku, widząc jej kpiące spojrzenie byłam pewna, że ten typek nie wywarł na niej żadnego wrażenia. 
- Nie boisz się mnie?- usłyszałam ponownie głos blondaska nie mogąc uwierzyć, że zadał tak durne pytanie. Wyczułam jednak w jego głosie zdziwienie. Tod nadal mierząc go wzrokiem zaśmiała się kpiąco.
- Niby czego się mam bać?  Tego, że masz kilka tatuaży? Ja też je mam i ty jakoś odważyłeś się do mnie podejść.- rzuciła i zdając sobie sprawę z tego co powiedziała wszystkie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. 
- Tod, ten chłopak dalej jest w śpiączce po tym jak go dopadłaś...- zaczęłam. 
- ...a dziś złamałaś jakiemuś idiocie nos bo usiadł na twoim motocyklu.- dodała Liro. 
- Dajcie już spokój! Obaj zasłużyli a z tym w śpiączce to mi pomogłyście.- widać było, że Tod traci powoli cierpliwość. 
- Chwila, chwila... nie interesują mnie jacyś kolesie którzy wam podpadli tylko to, żebyście się zamknęły!- warknął chłopak. A już myślałam, że zapomniał po co tu przyszedł.
- Zluzuj portki blondasku. A jeśli nadal ci coś nie pasuje to wypad!- Demi broni swojego zdania. Ona nie da się łatwo. I dobrze!
- Ale z was kretynki. Nie macie pojęcia z kim zadarłyście.- rzucił, a Tod kpiąco prychnęła.
- Wręcz przeciwnie. To ty nie masz pojęcia z kim zacząłeś.- zaśmiała się Pers.
- Jeszcze zobaczymy suki.- powiedział na odchodne i odszedł. Demi zwróciła się w naszym kierunku omal nie zwijając się ze śmiechu. 
- Co to właściwie było?- rzekła kiedy już odrobinę się  uspokoiłyśmy.
- Nie wiem. Ale mam go gdzieś. Chodźmy na sklepy!- krzyknęłam nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia dziadka siedzącego stolik dalej. Dziewczyny przytaknęły i już po chwili cała nasza czwórka przemierzała aleje sklepów. Trzeba kupić jakieś zestawy na jutrzejszy dzień. Zawsze z początku ubieramy się nieco mroczno z dominacją czerni żeby ludzie zbytnio nie podskakiwali. Cóż. Przeważnie nam się to udaje. 




C. D. N...



Hejka! Szukam kogoś, kto chciałby ze mną prowadzić tego bloga.  Chętni niech piszą na e-maila: julia32@onet.eu

sobota, 21 lutego 2015

Chapter 1

POV Demi
 


 
Podjechałam pod szkołę przed którą czekała już na mnie Selena którą przywykłam nazywać po prostu Kitty. Śmieszne przezwisko ale do niej pasowało idealnie. Dziewczyna zgrabnie zeskoczyła z motocykla, a ja stawiając swoją maszynę obok jej jednym szybkim ruchem zdjęłam z głowy kask rozczesując palcami swoje długie włosy. Kątem oka zauważyłam, że ludzie którzy przechodzili obok, posyłali nam dziwne spojrzenia. No tak... Dziewczyny na motocyklach! Dla niektórych jak widać to niezły szok. "A niech Was wszystkich szlag..."- pomyślałam posyłając im zadziorne uśmiechy. 
- Hej!- powiedziałam do przyjaciółki skupiając na niej swój wzrok.
- Siemka! Gotowa na pierwszy dzień w nowym piekle?-zapytała na  co wspólnie odpowiedziałyśmy śmiechem. Po chwili usłyszałyśmy charakterystyczny dźwięk który był muzyką dla naszych uszu. Silnik motocykla... To było to co kochałyśmy. Zauważyłam jak czarno- pomarańczowa honda CBR Lirio  i czerwono- biała Yamaha Christiny parkują obok nas.  Przywitałyśmy się jak na przyjaciółki przystało i zaczęłyśmy sie kierować w stronę szkoły. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg budynku dostrzegłam że wszyscy ustępują nam drogi. Uśmiechnęłam się pod nosem zastanawiając się co takiego rodzi się  w ich głowach. Czy wiedzą kto przed nimi stoi czy może zwyczajnie przestraszyli się kilku tatuaży na naszych ciałach? Dla nas obie opcje były tak samo dobre. Ważne żeby mieli pojęcie, że z nami nie warto zaczynać. Kierowałyśmy się do sali gimnastycznej gdzie miał się odbyć apel. Wciąż czułam na sobie spojrzenia wszystkich tych ludzi. 
- Po szkole idziemy na zakupy, racja?- zagadała Chris. 
- Pewnie! Przecież to nasz zwyczaj! No i muszę coś zrobić z tymi włosami...- odezwała się Lily. Zaśmiałam się cicho  słysząc dziewczyny które miały bzika na punkcie swoich włosów. Wspólnie z Seleną przytaknęłyśmy na ich propozycje.
Potem wszystko działo się szybko. Stojąc na sali czułam na sobie spojrzenia większości osób. Stałam patrząc im w oczy, co było trudne bo wszyscy kiedy tylko odwzajemniałam ich spojrzenia spuszczali wzrok. Po kilkunasto minutowej gadce dyrektorki o bezpieczeństwie i tak dalej zaczęłyśmy kierować sie do wyjścia. Szłyśmy jako jedne z ostatnich, a wychodząc na podwórko ujrzałyśmy spory tłum zgromadzony dookoła naszych motocykli. Zdziwione podeszłyśmy bliżej, a moje zdziwienie przerodziło się w szał kiedy zobaczyłam, że moim motocyklem ktoś się zainteresował. Chłopak siedział na nim jakby nigdy nic i robił sobie zdjęcia. "Biedak... Nie wie w co się wpakował".
 
 
- Hejka. Podoba Ci się maszyna?- spytałam najspokojniej jak umiałam choć w środku cała się gotowałam.
- Tsa... Świetny sprzęt. Ale Ty chyba się na tym nie znasz. - spojrzał na mnie z pogardą, a ja zacisnęłam szczęki żeby nie wybuchnąć. 
- Dlaczego tak uważasz?- zapytałam grzecznie, choć w środku cała się gotowałam.
-Bo jesteś dziewczyną. A dziewczyny się na tym nie znają.- stwierdził wzruszając ramionami.
- Żebyś się zaraz nie zdziwił debilu. Zabieraj to dupsko z mojego motocyklu.- warknęłam, a chłopak zaczął się śmiać. Patrzyłam na niego jak na idiote nie wiedząc o co mu chodzi.
- Sorry mała ale nie wmówisz mi, że umiesz jeździć na tym cacku. To zabawka dla chłopaków, a nie dla dziewczynek. Dla Ciebie to jedynie motorower.- zaśmiał się po raz kolejny, a ja nie wytrzymałam. Podeszłam do niego i jednym szybkim ruchem zrzuciłam z MOJEJ maszyny łamiąc przy okazji nos. Ups... 
- A jeszcze jedno... Kojarzysz może Tod. Tą królową wyścigów? - zapytałam siadając na sprzęt i spoglądając na chłopaka który zdążył się już pozbierać. 
- Noo.. Każdy ją zna. Jest najlepsza!- powiedział patrząc na mnie jak na wariatkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wkładając kask rzuciłam:
-To w takim razie niemiło mi cię poznać.- na koniec zdążyłam zarejestrować jeszcze jego bezcenną minę po czym ruszyłam za dziewczynami do centrum handlowego śmiejąc się pod nosem. Pierwszy dzień w szkole uważam za oficjalnie zakończony.
 

 


To jest już rozdział poprawiony! Mam nadzieję, że spodoba wam się tak samo jak mi ;)