piątek, 31 lipca 2015

News

Hejka! Chciałabym was poinformować o niewielkiej zmianie w bohaterach. Oczywiście nikomu nie narzucam ich wyglądu. Wasza wyobraźnia da sobie z tym radę ;)


czwartek, 30 lipca 2015

Chapter 13

POV Demi (Tod)



Rano obudziłam się przy dźwięku mojej ulubionej piosenki, która tego dnia była dla mnie niezwykle irytująca. W głowie pojawiały mi się przebłyski wczorajszej nocy. Nie wiem co bym zrobiła bez moich przyjaciółek. Gdy tylko wyszłam z łóżka poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem z przetarciami na kolanach, na to ubrałam jensową koszulę, a całość dopasowałam różową kurtką ze skóry, czarnymi botkami na grubym obcasie i złotymi bransoletkami na nadgarstku. Całość podkreśliłam czerwonymi ustami.  Gdy tylko wykonałam to co miałam pościeliłam łóżko i poszłam do kuchni gdzie moja rodzina kończyła jeść śniadanie. Jak miło z jednym wyjątkiem. Dla mnie miejsca nie było. Przywitałam się z nimi i podeszłam do lodówki. Tak jak się spodziewałam odpowiedziała mi tylko młodsza siostra i tata. Moja starsza siostra siedziała przygnębiona przy stole. Domyśliłam się, że jest to spowodowane przez Joe. Może mają mnie gdzieś, ale to moja siostra i jest dla mnie ważna. Postanowiłam z nią porozmawiać, bo zostało mi jeszcze sporo czasu:
-Dallas możemy pogadać? - zapytałam niepewna jej odpowiedzi.
-O czym? - odpowiedziała ponuro.
-Raczej o kim... Możemy iść do twojego pokoju? - siostra patrzyła na mnie w zastanowieniu. W końcu pokiwała twierdząco głową i ruszyła w kierunku, w którym jej wskazałam. Jej pokój był inny niż zapamiętałam. Ostatni raz byłam tu 3 lata temu. Wim co sobie teraz pomyślisz. To nie możliwe, że była w pokoju własnej siostry tak dawno temu. Niestety to prawda. Po prostu nie wpuszczała mnie do niego.
-Wow, ale się tu zmieniło - powiedziałam oniemiała.
-Przejdź do rzeczy - zyskałam odpowiedź.
-Skończ z Joe. Nie chcę żeby cię skrzywdził. Znam go dłużej niż ty i wiem, że on chce cie skrzywdzić - trochę skłamałam, ale chcę dla niej dobrze.
-Niby dlaczego mam nie pomyśleć, że chcesz mi go odbić? - widziałam wahanie w jej oczach.
-Ja już się nie bawię w związki na dłuższą metę. Nie chcę znów cierpieć. Po prostu mi zaufaj. Kochasz go w ogóle? Albo on ciebie? Powiedział ci to? - i w tym momencie zobaczyłam w jej oczach smutek i rozczarowanie. Czyli nie kocha jej. - A ty go kochasz?
-No... no... nie wiem. Chyba nie - i takie coś mnie rozwala! To po co z nim  jest?!
-Więc nie uważasz, że lepiej jest to skończyć?
-Chyba masz rację... - spuściła wzrok na swoje buty, ale po chwili go podniosła - nie jesteś jednak taką złą siostrą- Nie wiem co odpowiedzieć jeśli mam być szczera
-Dzięki? Chyba...
-Przepraszam, że byłam jaka byłam. - Czy ja się właśnie przesłyszałam? Mam nadzieję, że ten dzień będzie taki przyjemny do końca
-To może zaczniemy od nowa? - zaproponowałam.
-Jasne. Jedziemy razem do szkoły? - Chyba ci nie mówiłam, ale moja siostra chodzi do 3 liceum, a ja do 1 więc między nami są 2 lata różnicy.
-Dobra, ale jedziemy moim autem, na moich warunkach. - Dallas się zdziwiła, ale się zgodziła, więc poszłyśmy do garażu. Zauważyłam, że moje srebrne Porshe Boxter jest już gotowe, więc zajęłam miejsce kierowcy i czekałam, aż moja siostra zajmie miejsce obok mnie. Gdy wyjechałyśmy z garażu i pojechałyśmy w kierunku szkoły. Gdy dałam gazu moja siostra zaciągnęła się powietrzem i patrzyła na mnie przerażona. Ja tylko odpowiedziałam jej uśmiechem i puściłam oczko jeszcze bardziej przyspieszając.



C. D. N...





Zaskoczyłam was? Kto się tego spodziewał?

czwartek, 16 lipca 2015

Chapter 12

* Tod (Demi) *



Powiem szczerze,  że na początku szliśmy łeb w łeb.  Joe nie jest mięczakiem, za którego po części go miałam.  Tylko, że w moim przypadku ja szybko się nie poddaję. Joe pewny swojej wygranej, chociaż do mety zostało blisko 3 km wyprostował się na motocyklu. Postanowiłam wykorzystać ten moment i zaskoczyć go wyprzedzając go na tylnym kole.  Gdy tylko wcieliłam swój plan w życie motocykl Joe zwolnił.  Gdy tylko moja maszyna była ustabilizowana na podłożu i miałam nad nią pełną kontrolę dodałam gazu, bo droga przede mną była prosta i nie pojawiały się na niej żadne zakręty.   Gdy hamowałam mój motocykl obrócił się tak, że kierownica była skierowana przodem do trasy, którą właśnie zakończyłam.  Musiałam chwilę zaczekać, bo chłopakowi trochę zajęło dojechanie do mety pod wpływem zdziwienia jakiego właśnie doznał.
-Nie jesteś taka zła...
-No, oczywiście! A tak z moją siostrą to na poważnie? - spytałam z zaciekawieniem. 
-Słuchaj Demi... Ja cię dalej kocham! Proszę wróć do mnie! Nawet nie wiesz ile dziewczyn pieprzyłem próbując wyrzucić cię z mojej głowy! Twoja siostra nigdy nic dla mnie nie znaczyła, była pomyłką! Nie brałem jej nawet na poważnie! Daj nam szansę! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Miałam ochotę mocno mu przywalić.
-Motocykl zawieź do Austina. On się nim zajmie. I pomyśl czy znów mogę ci zaufać, gdy ty jesteś w stanie z dnia na dzień zostawić moją siostrę, którą się bawiłeś i była dla ciebie... Jak to ująłeś? Ach, tak. Była pomyłką. - Miałam rację to nie był już mój Joe. Mój Joe już nie istnieje. Joe, którego znałam i który nie stoi przede mną nikogo by nie skrzywdził, a zwłaszcza dziewczyny. Nie wypada mi mówić tak na jego temat, bo ja nie jestem lepsza. Piję, czasami ćpam, nie mam umiaru w imprezach i biorę udział w wyścigach, w których z resztą nie przegrywam. Chłopak dalej mi się przyglądał, więc założyłam kask i piskiem opon ruszyłam w kierunku klubu, gdzie za ladą powinien stać mój zaprzyjaźniony barman. Gdy byłam już na miejscu wyciągnęłam mojego Iphona i napisałam dziewczynom sms-y gdzie obecnie przebywam i że potrzebuję ich wsparcia.
Zawsze mogę liczyć na moje przyjaciółki. W klubie do, którego właśnie weszłam było nawet tłoczno mimo, że to nie był weekend. Klub, w którym właśnie przebywam był jednym z pierwszych, w którym zawitałam jako nowa ja, mianowicie Tod. Wtedy był to niezły chaos, bo Diego, który jest tu barmanem nie chciał sprzedać mi alkoholu, a ja była wtedy totalnie wściekła więc wybuchła nie mała awantura. Gdy doszłam do baru Diego od razu zaczął mnie wypytywać: 
-Co się stało? Jesteś jakaś nie w humorze. W dodatku nie jesteś ubrana na imprezę. Przyszłaś bez Kitty, Lirio i Pers? 
-Dziewczyny za chwilę do mnie dołączą. Miałam ciężki dzień i chcę po prostu zapomnieć. 
-Wolę nie wnikać. Czyli mam rozumieć, że podać ci to co zawsze? - zapytał chodź znał sam odpowiedź, więc tylko twierdząco pokiwałam głową. - Trzymaj - odezwał się podając mi Jacka Danielsa. Zauważyłam, że ludzie zaczynają zwracać na mnie uwagę, patrząc na mnie z dystansem i strachem w oczach. Gdy kończyłam piątą kolejkę ludzie zaczęli wzdychać z przerażenia. Od razu zorientowałam się, że do klubu weszły moje przyjaciółki. Dziewczyny gdy tylko mnie zauważyły i zobaczyły w jakim jestem stanie zabrały mnie do domu i powiedziały, że jutro w szkole wszystko im wyjaśnię. Między innymi za to właśnie je kocham. Nie wyciągają ode mnie prawdy tylko czekają, a sama im powiem. To był długi dzień.....
C. D. N...
  
Przepraszam, że tak długo mnie nie było! Powiem wprost zostałam bez komputera! Post dodaję z laptopa mojej koleżanki. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Do następnego ;)
Diego :)