niedziela, 27 grudnia 2015

Chapter 18

POV Tod (Demi)




Poczułam się za przeproszeniem jakby ktoś szczelił mnie w pysk. W prawdzie rozumiem Simona, który chce dla nas jak najlepiej. W końcu to my w pewnym stopniu pomogłyśmy mu się jeszcze bardziej wybić. Jesteśmy jego oczkiem w głowie. Mimo wszystko nie wiem czy Simon to przemyślał.  Boję się, że Simon będzie chciał z chłopców zrobić nas i przez to z dziewczynami wylądujemy na bocznym torze. Za dużo myślę... Chyba lepiej nie martwić się na zapas. Co będzie to będzie. Wiem, że w razie czego mogę polegać na moich przyjaciółkach i same dałybyśmy sobie rady. Mimo wszystko i tak nienawidzę ich jeszcze bardziej jeśli to w ogóle możliwe. Wyścigi to nasza pasja... to my byłyśmy postrachem i nie pozwolę, żeby się to zmieniło. Jakaś grupka chłopaków mi tego nie zniszczy, bo inaczej ja zniszczę ich. Dość użalania się i planowania. Myślę, że po naszym krótkim występie, każdy wie, gdzie jego miejsce. Gdy tak teraz myślę to wiem, że Simon podkreślił im, że nie będą lepsi od nas i to my będziemy na pierwszym miejscu. Ugh... Za dużo myślę. Razem z dziewczynami poszłyśmy do chłopców:
-Jesteście w miarę dobrzy. - Powiedziała Pers. 
-Wiadomo. - Odezwał się przemądrzalec. (Czytaj Niall)
-Nie wchodźcie nam w drogę. - Postawiłam strawę jasno. 
-Dobra pani dziwkowa przemądrzała. - Odezwał się Harry, którego przywarłam do ściany z powodu mojego przezwiska. Ściskałam go za "klejnoty". Chłopaka to najwyraźniej bolało i dobrze, bo taki miał być efekt.
-Przeproś. - Powiedziałam. 
-Prze-prze-przepraszam. - Wykrztusił. 
-Następnym razem się ich pozbędziesz w ten oto sposób. Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj. Powinni cię nauczyć takich rzeczy. Pozory mogą mylić. - Powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali. Już odchodziłyśmy, gdy Niall zawołał:
-Sprawdź dobrze nasze akta. 
-Jak to? - odezwałam się zdziwiona. 
-Nawet nie sprawdziłaś prawdopodobnie innych osób co wyglądają jak my. Szukałaś według prawdziwych nazwisk, których używamy jako grzeczni chłopcy. 
-Do zobaczenia. - Zawołałam tylko. 
-Do zobaczenia, kochanie. - Już chciałam zawrócić na jego wzrot do mnie, ale dziewczyny mi zabroniły. Rozdzieliłyśmy się i pojechałyśmy do siebie. Było grupo po północy, więc po cichu poszłam do siebie. Po szybkim prysznicu włączyłam laptopa i jeszcze raz ich wyszukałam, tylko, że tym razem po zdjęciach. Okazało się, ze mają kilka przestępstw na swoim koncie. Między innymi kilka zabójstw, handel narkotykami, kradzieże i tym podobne. Wychodzi na to, że nie są tacy źli. Z akt wynikało także, że są z wrogiego dla Simona gangu. Oni są szefami tego gangu. Trzeba bezie się im lepiej przyjżeć.





C. D. N...

czwartek, 1 października 2015

Chapter 17

POV Lily (Lirio)



Powiem szczerze, że na początku nie sądziłam, że mają jakiekolwiek szanse. Gdy wyścig się zaczął chłopcy byli na straconych pozycjach. Okazało się, że to cisza przed burzą. W połowie wyścigu chłopcy poszli jak burza. To oczywiste, że mnie i moich przyjaciółek nie pobiją. Mają tak zwane zadatki na gwiazdy. Nie zdziwiłabym się gdyby Simon ich zatrudnił. Obawiam się tylko tego, że wtedy my zejdziemy na drugi plan. Fajnie jest być traktowaną przez niego jak "księżniczka tatusia". Oczywiście nie jesteśmy z nim spokrewnione. Grupka równo przekroczyła linię mety. Jeśli ktoś chciałby znać moje zdanie powiedziałabym, że to Niall pierwszy przekroczył linię mety.
-Są nieźli. - Odezwał się Simon. - Oczywiście was nie pobiją. - Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
-Co wy na to, żeby dać mały popis i pokazać wszystkim tutaj jak powinno się jeździć? - Zapytała podekscytowana Pers.
-Dziewczynki jeśli chcecie ich ośmieszyć to jest idealna okazja. - Odezwał się Simon. - Tylko postarajcie się.
-Czy kiedykolwiek się nie postarałyśmy? - Zapytałam wiedząc, że odpowiedź będzie przecząca.
Podeszłyśmy do motocykli i po założeniu kasków ruszyłyśmy. Każda się popisywała. Zaczynając na mnie przez Pers, Tod i kończąc na Kitty.





Gdy skończyłyśmy popisy chłopcy stali z otwartymi ustami, a tak zwana widownia biła brawa i gwizdała. Podjechałyśmy do Simona, a jego mięśniaki zajęli się naszym sprzętem. Chłopaki podeszli do nas:
-Nieźle. - Skomentował loczek.
-Wy także nie byliście najgorsi. - Czy ja się przesłyszałam, czy te słowa na prawdę padły z ust Tod? O kurde, nie przesłyszałam się.
-Co powiecie na współpracę? - Odezwał się Simon... Chwila! Simon?!
-Co?! - Krzyknęłyśmy w tym samym momencie.
-Księżniczki rozmawialiśmy o tym. - Powiedział spokojnie nasz szef.
-No nie wiem. - Zaczął niepewnie mulat.
-One dla ciebie pracują? - Zapytał Liam, mając na myśli nas.
-One nie koniecznie pracują. Ja im tylko pomagam. Ale w pewnym sensie można to tak nazwać. I tak nie zajmiecie ich miejsc. To mówię na starcie. One są numerem 1. To jak wchodzicie?
-Jasne. - Odezwał się Louis, a jego przyjaciele patrzyli na niego jak na idiotę. - No co taka okazja może się nie powtórzyć.



C. D. N...




 Chciałabym przeprosić, że tak długo nic nie dodałam, ale szkoła i te bzdury mną zagaręły.... W dodatku mam dziś urodziny i ciężko było się na czymś skupić ;)

niedziela, 13 września 2015

Urodzinki!

Hejka!
Jeszcze niedawno nasz Liam miał urodzinki, a dziś ma je Niall! Wszystkiego najlepszego!

wtorek, 1 września 2015

Chapter 16

POV Selena (Kitty)



Umówiłam się z przyjaciółkami na miejscu wyścigu. Teraz miałam czas aby się przygotować. Postawiłam na krótki top podkreślający biust, bordową spódniczkę i beżowe, wysokie conversy. Zabrałam równierz większą czarną torebkę do której włożyłam telefon, portfel, dokumenty i klucze. Wychodząc z domu zabrałam także krótką skórzaną ramoneskę w razie gdyby było na prawdę zimno co jest bardzo prawdopodobne. Wsiadłam na motocykl i pojechałam na miejsce. droga nie zajęła mi długo, bo nie było to zbytnio daleko od mojego domu. Przyjaciółki już na mnie czekały. Demi założyła coś w stylu marynarskiego kompletu składającego się z krótkich spodenek z wysokim stanem i żakietu. Do tego ubrała luźny krótki top i skórzane botki na obcasie. Lily ubrała czarne spodenki z wysokim stanem i koronkowym akcentem przy nogawkach, krótki czarny top z białym kołnierzykiem i czarne niskie conversy. Pers założyła jeansy typu boyfriend i bordowy sweter z wycięciami na ramionach. Christina zaskoczyła mnie ubierając szpilki. Zazwyczaj nie nosi takiego obuwia. Rozbawiło mnie to, że wszystkie miałyśmy na ramieniu powieszone czarne torby. Były bardzo do siebie podobne.
-No nie! Ty też? - Wykrzyknęła Lily odnosząc się pewnie do mojej torby.
-Nikt mnie nie uprzedził więc mnie nie wiń. - Zaśmiałam się. Lily jest w naszej paczce tą słodką. Tylko my ją taką widzimy. Otoczenie w jakim się poruszamy kategorycznie zabrania tego typu rzeczy.
-Dobra Lily daj sobie spokój z tymi torbami. Jedziemy na miejsce. - Demi także była rozbawiona dziewczyną. Nie zakładając kasków odjechałyśmy do miejsca gdzie rozpoczyna się wyścig.



POV Demi (Tod)



Byłyśmy w miejscu gdzie za chwilę rozpocznie się wyścig. Stałyśmy po obu stronach Simona, który jest tu najważniejszy, a zarazem najgroźniejszy. Mamy szczęście, że on nas "przygarnął". Simon traktuje nas jak swoje córeczki. Jesteśmy dla niego bardzo ważne. Wszyscy tutaj wiedzą, że jesteśmy groźni.
-Zamierzasz kogoś zatrudnić? - Zapytała Pers. Sama zastanawiałam się przed chwilą nad tym.
-Jeśli będzie dobra zdobycz. Czemu nie. - Widział, że w naszych oczach jest zakłopotanie. - Pamiętajcie, że dla mnie i tak będziecie najważniejsze.  Jeśli kogoś zatrudnię to tylko po to, żebyście miały więcej czasu wolnego, a pieniądze z wyścigów byłyby w części przeznaczane na prezenty dla was. - Od razu wiedziałyśmy co oznacza słowo prezenty. Dla Simona prezentami są motocykle i auta. Nagle zaobserwowałam, że niektóre dziewczyny wzdychają z zachwytu. Spojrzałam w tamtą stronę co one i zauważyłam chłopaków nieźle odstawionych z motocyklami przy boku. Muszę przyznać, że Niall zrobił na mnie największe wrażenie. Wygląda tak męsko i... seksownie. Nie pomyślałam tak! To tylko chwila słabości.
Gdy tylko nas zauważyli podeszli do nas co nie było dobrym ruchem, bo drogę zagrodzili im potężni ochroniarze Simona.
-O co chodzi? - Odezwał się Liam.
-Nikt bez pozwolenia nie zbliży się do Simona i jego dziewczyn. - Zachichotałam na to określenie. Chłopcy spojrzeli na nas z niepokojem.
-Moje panie znacie ich? - Zapytał Simon.
-Możecie ich przepuścić. -Odezwała się Kitty. Myślę, że chłopcy zdali sobie sprawę jakie jesteśmy wpływowe w tym świecie.
-Możesz mi powiedzieć co to kurwa było?! - Odezwał się zdenerwowany Harry. Simon na ten ton przyłożył mu broń do skroni.
-Nie tym tonem do mojej księżniczki.
-Simon wyluzuj. On by nawet nie potrafił mi nic zrobić. - Odezwałam się na co mężczyzna opuścił broń.
-Po co oni tu są?
-Uważają, że świetnie sobie dadzą radę w wyścigu. - Głos zabrała Lily.
-Pff... My jesteśmy najlepsi. - Odezwał się Zayn.
-Lepszych niż one nie ma. Nie przeceniajcie swoich szans.
-Nic takiego nie robimy. - Liam.
-To są fakty. - Dokończył pewny siebie Louis. Zdziwiło mnie to, że Horan się nie odzywał. Te swoje przeciwsłoneczne okulary miał skierowane w moją stronę. A propo nie zrozum mnie źle, ale po co komuś okulary przeciwsłoneczne gdy jest ciemno?
-Lepiej idźcie na start zaraz zaczyna się wyścig. - Przegonił ich Simon.




C. D. N...






Jak tam w pierwszy dzień szkoły? Jak wrażenia? Mi zmieniono wychowawcę, klasę i jest nowy uczeń ;)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Chapter 15

POV Demi


Podczas całej lekcji się nudziłam, więc posprawdzałam na telefonie policyjne akta tych chłopaków. Nie było w nich nic szczególnego. Bogaci chłopcy, którzy nie mieli do czynienia z prawem. Zapewne chcą zrobić na złość rodzicom, bo nie pozwolili im iść na zamknięta imprezę dla snobów. Niestety nie sprawdziłam akt tego piątego. Gdy wychodziłam z klasy szłam naprzeciw dziewczynom, gdy nagle wszystkie dostałyśmy sms-y.
To był sms od Simona oznajmujący, cytuję: "Dziewczynki dziś są wyścigi dla początkujących. Trochę śmiechu wam nie zaszkodzi. Nowicjusze na pewno chętnie poznają mistrzynie." W dalszej treści sms-a była tylko lokalizacja. Nagle podszedł do nas Niall z kumplami:
-Hejka. Niech zgadnę. Wszystkie dostałyście sms-y w tym samym czasie, czyli jest wyścig. Chcę brać w nim udział. - Fuck. Spostrzegawczy jest chłopak. W sumie chce zobaczyć na co go stać. Moje przyjaciółki stały czekając na mój ruch.
-Hej. Masz rację, za co wielkie brawa dla ciebie. - Udawałam, że bije brawo szeroko i fałszywie się uśmiechając. - Możecie wpaść.
-Serio? - Spytał ten, którego imienia dalej kurwa nie znam.
-A twoje imię to?
-Liam Payne. - Odezwała się Pers. - Chodzi ze mną na fizykę. - Sprostowała podnosząc ręce w geście obronnym widząc nasze podejrzliwe spojrzenia. Od razu chwyciłam w ręce telefon, a dziewczyny śmiały się pod nosem wiedząc co robię.
-Liam Payne. Urodzony 19.09.1996 rok. Matka jest pediatrą, a ojciec reżyserem. Ciekawe... Dobra dalej. Raz karany za przejechanie na czerwonym świetle. - Spojrzałam na dziewczyny i wybuchłyśmy śmiechem.
-Ej! Z kąt to wiesz? - Zapytał oburzony chłopak.
-Sprawdziła twoje akta policyjne. I waszej czwórki na pewno też. - Powiedziała Lily. - Mam racje?
-Masz.
-To nie fair! - Wykrzyknął Louis.
-Karma jest suką kochanie. - Uciszyła go Kitty. Nie chciałam mieć więcej do nich do czynienia, więc odezwałam się do blondyna kierując na niego swoja uwagę:
-Daj mi swój telefon.
-Whoa! Jeśli chcesz mój numer wystarczy poprosić. - Zaśmiał się, a jego kumple z nim.
-Daj ten cholerny telefon! - Chłopak posłusznie wyciągnął telefon, a ja widząc jego obudowę myślałam, że to jakiś żart. Kitty, Lily i Pers zaczęły się śmiać.
-Bądźcie cicho!
-O co chodzi? - spytał zdezorientowany Harry. Nie odpowiedziałam tylko poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Nie myśląc oddałam tan, który trzymałam w dłoni chłopakowi i wyciągłam swój. Znów spotkałam się z śmiechami. Nie wypowiadając się już na ten temat wysłałam chłopakowi sms-a z miejscem wyścigu. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, ale szybko spoważniał.
-Dzięki. Zobaczysz kto jest mistrzem.
-Nie sądzę.
-Czemu?
-Bo to wyścig dla nowicjuszy, którym trzeba dać szansę. - Zaśmiała się Kitty.
-Serio? - Odezwał się zirytowany Zayn.
-jeśli jesteście dobrzy, któryś mafioza was zauważy i będziecie brać udział w poważnych wyścigach.


C. D. N...




Z okazji, że za równy miesiąc szkoła dodaję rozdział ;( Zapraszam na mojego drugiego bloga Are you ready?

wtorek, 11 sierpnia 2015

Info!

Hejka! Powiem prosto z mostu. Jestem zła. Czemu nikt nie komentuje? Tak jak zawsze były minimum dwa komentarze teraz nie widzę jednego. Jeśli rozdział wam się nie podoba: napiszcie! Postaram się to zmienić. Liczę na wasze komentarze, bo wiem, że wyświetlenia same się nie pojawiają ;)

piątek, 7 sierpnia 2015

Chapter 14

Ważna notka pod rozdziałem!




POV Demi (Tod)




Parkuję na szkolnym parkingu i zauważam ciekawskie spojrzenia uczniów i zastanawiam się czym są one wywołane. Po chwili uświadamiam sobie, że jest to spowodowane tym, że moja siostra należąca do grupy zwanej "elitą" wysiada z auta postrachu szkoły. W końcu się odzywam:
-Przepraszam. Mogłam pomyśleć i wysadzić cię trochę dalej - mówię.
-Nic nie szkodzi, w końcu jesteś moją siostrą - uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, a ja zastanawiam się czemu wcześniej nie porozmawiałam z siostrą - Ja lecę, pa. Sama wrócę do domu.
Rozglądam się za moimi przyjaciółkami i w końcu je zauważam. Patrzą na mnie wyczekująco. W końcu postanawiam do nich podejść i się zmierzyć z tym co się wczoraj wydarzyło.
-Hejka - przywitałam się z nimi
-Hejka - pierwsza głos zabrała Perri, a później Kitty i Lily
-Hej
-Siemka
-Spodziewacie się pewnie wyjaśnień - powiedziałam, a ich spojrzenia złagodniały.
-Dobrze wiesz, że nie będziemy naciskać - zapewniła mnie Lily.
-Joe wrócił - powiedziałam szybko i na jednym wdechu. Dziewczyny spojrzały na mnie w szoku. W końcu wszystkie się odezwały:
-Gdzie?
-Spotyka się z moją siostrą... - spotkałam się z otwartymi ustami dziewczyn.






-CO?! - wykrzyczały, a połowa uczniów patrzyła na nas z zainteresowaniem przez co posłałam im groźne spojrzenie.Od razu każdy zaczął udawać, że ma coś ważniejszego mimo iż wiem, że i tak podsłuchiwali.
-Mieliśmy mały wyścig, a później on powiedział, że moja siostra jest dla niego nikim, więc się wkurzyłam i tak oto wylądowałam w klubie. - To mniej więcej w streszczeniu cała historia - Ach i powiedział jeszcze, że mnie dalej kocha.
-Żartujesz? Chyba do niego nie wrócisz... - powiedziała z obawą w głosie Lily.
-Głupia jeszcze nie jestem - uśmiechnęłam się na co dziewczyny odetchnęły z ulgą. Nagle Pers podniosła na mnie swój wzrok:
-Ale to nie wyjaśnia dlaczego przyjechałaś z Dallas do szkoły. - Dziewczyny też teraz spojrzały na mnie z zainteresowaniem.
-Można powiedzieć, że Joe nas pogodził. Uświadomiłam jej, że jest gnidą, z którą musi zerwać.
-Mądra dziewczynka. Tak szybko dorasta.  - Pers udawał, że uroniła łzę, a my wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra wio na lekcje - pogoniła nas Lily...
Moją pierwszą lekcją była matematyka z panią Blake Lively. Na moje nieszczęście okazało się, że na tą lekcję nie chodzę z żadną z dziewczyn. W klasie okazało się, że  te zajęcia mam z Naillem, Zaynem i jego kumplem, który był brunetem z przydługimi włosami.  Na szczęście nie zwracali na mnie uwagi, bo byli zajęci podrywaniem nauczycielki..
Tak było do czasu, aż nauczycielka zaczęła wyczytywać nazwiska. Niestety gdy była na moim klasa odwróciła się upewniając się czy siedzę w ławce. Horan przyglądał mi się dłużej niż to dopuszczalne.  Ten brunet to Louis, czyli znam prawie całą paczkę blondyna. Któraś z dziewczyn na pewno chodzi z tym ostatnim na zajęcia, więc szybko się dowiem. Pewnie zastanawiasz się po co mi ich nazwiska. Otóż chcę wiedzieć z kim mam do czynienia...




C. D. N..


Uwaga! Odnowiłam starego bloga! Historia całkiem inna! Jest już prolog! Are you ready?
 Jak wrażenia? Spokojnie jeszcze was zaskoczę ;) Dojdzie ktoś specjalny niebawem.

piątek, 31 lipca 2015

News

Hejka! Chciałabym was poinformować o niewielkiej zmianie w bohaterach. Oczywiście nikomu nie narzucam ich wyglądu. Wasza wyobraźnia da sobie z tym radę ;)


czwartek, 30 lipca 2015

Chapter 13

POV Demi (Tod)



Rano obudziłam się przy dźwięku mojej ulubionej piosenki, która tego dnia była dla mnie niezwykle irytująca. W głowie pojawiały mi się przebłyski wczorajszej nocy. Nie wiem co bym zrobiła bez moich przyjaciółek. Gdy tylko wyszłam z łóżka poszłam wziąć prysznic i się przebrać. Ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem z przetarciami na kolanach, na to ubrałam jensową koszulę, a całość dopasowałam różową kurtką ze skóry, czarnymi botkami na grubym obcasie i złotymi bransoletkami na nadgarstku. Całość podkreśliłam czerwonymi ustami.  Gdy tylko wykonałam to co miałam pościeliłam łóżko i poszłam do kuchni gdzie moja rodzina kończyła jeść śniadanie. Jak miło z jednym wyjątkiem. Dla mnie miejsca nie było. Przywitałam się z nimi i podeszłam do lodówki. Tak jak się spodziewałam odpowiedziała mi tylko młodsza siostra i tata. Moja starsza siostra siedziała przygnębiona przy stole. Domyśliłam się, że jest to spowodowane przez Joe. Może mają mnie gdzieś, ale to moja siostra i jest dla mnie ważna. Postanowiłam z nią porozmawiać, bo zostało mi jeszcze sporo czasu:
-Dallas możemy pogadać? - zapytałam niepewna jej odpowiedzi.
-O czym? - odpowiedziała ponuro.
-Raczej o kim... Możemy iść do twojego pokoju? - siostra patrzyła na mnie w zastanowieniu. W końcu pokiwała twierdząco głową i ruszyła w kierunku, w którym jej wskazałam. Jej pokój był inny niż zapamiętałam. Ostatni raz byłam tu 3 lata temu. Wim co sobie teraz pomyślisz. To nie możliwe, że była w pokoju własnej siostry tak dawno temu. Niestety to prawda. Po prostu nie wpuszczała mnie do niego.
-Wow, ale się tu zmieniło - powiedziałam oniemiała.
-Przejdź do rzeczy - zyskałam odpowiedź.
-Skończ z Joe. Nie chcę żeby cię skrzywdził. Znam go dłużej niż ty i wiem, że on chce cie skrzywdzić - trochę skłamałam, ale chcę dla niej dobrze.
-Niby dlaczego mam nie pomyśleć, że chcesz mi go odbić? - widziałam wahanie w jej oczach.
-Ja już się nie bawię w związki na dłuższą metę. Nie chcę znów cierpieć. Po prostu mi zaufaj. Kochasz go w ogóle? Albo on ciebie? Powiedział ci to? - i w tym momencie zobaczyłam w jej oczach smutek i rozczarowanie. Czyli nie kocha jej. - A ty go kochasz?
-No... no... nie wiem. Chyba nie - i takie coś mnie rozwala! To po co z nim  jest?!
-Więc nie uważasz, że lepiej jest to skończyć?
-Chyba masz rację... - spuściła wzrok na swoje buty, ale po chwili go podniosła - nie jesteś jednak taką złą siostrą- Nie wiem co odpowiedzieć jeśli mam być szczera
-Dzięki? Chyba...
-Przepraszam, że byłam jaka byłam. - Czy ja się właśnie przesłyszałam? Mam nadzieję, że ten dzień będzie taki przyjemny do końca
-To może zaczniemy od nowa? - zaproponowałam.
-Jasne. Jedziemy razem do szkoły? - Chyba ci nie mówiłam, ale moja siostra chodzi do 3 liceum, a ja do 1 więc między nami są 2 lata różnicy.
-Dobra, ale jedziemy moim autem, na moich warunkach. - Dallas się zdziwiła, ale się zgodziła, więc poszłyśmy do garażu. Zauważyłam, że moje srebrne Porshe Boxter jest już gotowe, więc zajęłam miejsce kierowcy i czekałam, aż moja siostra zajmie miejsce obok mnie. Gdy wyjechałyśmy z garażu i pojechałyśmy w kierunku szkoły. Gdy dałam gazu moja siostra zaciągnęła się powietrzem i patrzyła na mnie przerażona. Ja tylko odpowiedziałam jej uśmiechem i puściłam oczko jeszcze bardziej przyspieszając.



C. D. N...





Zaskoczyłam was? Kto się tego spodziewał?