piątek, 13 marca 2015

Chapter 5

POV Demi (Tod)


Moją kurtkę mierzyła jakaś wypindrzona lala z doczepianymi blond włosami i toną makijażu na twarzy. Na jej widok dostałam odruchów wymiotnych. 

Po chwili dołączyła do niej siostra bliźniaczka. To nie wierzę... Więcej ich matka nie miała?! Oczy mnie bolały od samego patrzenia na nie. Ale musiałam mieć tę kurtkę. Nie dopuszczę jej. Dziewczyny miały na powiekach białe cienie, a przy pomarańczowej skórze która miała już najwidoczniej dość samoopalacza wyglądało to koszmarnie. Kiedy jedna z nich poprawiała spódniczkę i weszła do przymierzalni, ja wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę tej drugiej, która mierzyła kurtkę. 
- Heja lasia.- powiedziałam na co blondynka spojrzała w moim kierunku szczerząc się jak idiotka. Chyba nie jest na tyle inteligentna aby wyczuć sarkazm. No cóż.  Ten świat jest pełen idiotów...
- Hejjjj...- powiedziała słodko przeciągając ostatnią literkę. Banan nadal nie schodził jej z twarzy. 
- Będziesz brała tę kurtkę?- zapytałam złośliwie ale ona chyba nadal nie jarzyła bo patrzyła na mnie jak na kosmitę. 
- Nie wieeeem. Co sądzisz? Jak na mnieee leeeży?- przebiegała niektóre literki co strasznie mnie irytowało. 
- Szczerze mówiąc w ogóle na tobie nie leży. Wyglądasz w niej koszmarnie. Lepiej jej nie bierz bo faceta nie znajdziesz. Ta kurtka jest naprawdę okropna. Daj lepiej ją odwieszę...- powiedziałam przesłodzonym głosem i pomyślałam jej sztuczny uśmiech wyciągając rękę, aby ta pieprzona, pusta, zdzirowata lala oddała mi kurtkę. Ona tylko uśmiechnęła się smutno oddając mi ciuch. Kątem oka zauważyłam jak dziewczyny z trudem powstrzymują śmiech. Podałam Lirio kurtkę i szepnęłam jej do ucha żeby poszła zapłacić za nią moją kartą. Kazałam jej także schować ją pod inne ubrania żeby te laski się nie skapły. Lily tylko zaśmiała się przytakując i dosłownie w podskokach jak mała dziewczynka ruszyła do kasy. Cieszyłam się swoim małym sukcesem. Teraz moim zadaniem było odwrócenie uwagi dziewczyny.
- A co powiesz na to żebym to ja wybrała ci kurtkę? - zapytałam choć nie miałam najmniejszej ochoty jej nic wybierać. W mojej głowie niespodziewanie jednak zrodził się pewien plan. Przecież mogę ją "fajnie" ubrać...
- Aaaa!- moje bębenki chyba właśnie przeszły na emeryturę. 
- Byłoby cudownie! Kupię wszystko co dla mnie wybierzesz! Szybko, szybko!- piszczała ciągnąc mnie za rękę, a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Po raz kolejny tego dnia. Na początku zaczęłam rozglądać się za tą zasraną kurtką. W końcu wyczaiłam coś w sam raz. Była ona niebieska w czerwono- jasno- niebieskie wzorki. W pasie była zwężana. Bardzo przypominała mi bąbkę. Dół kurtki był obrzydliwie rozkloszowany. Wzór bardzo przypominał mi papier świąteczny, w który pakuje się prezenty.  Była naprawdę szkaradna...

 Może gdyby ktoś to sprzedawał w grudni kolędnikom to byłoby OK. Ale teraz... Blondi nie zastanawiając się szybko wyrwała mi ją z rąk i szczerząc się pobiegła do przymierzalni. "Oj mała. Ten uśmiech zniknie Ci z twarzy kiedy zobaczysz co jeszcze mam"...

C. D. N...




Hejka! Mam nadzieję, że wam się podoba. Nie wiem czy wiecie, ale 20.03 jest miesięcznica bloga. Wymyślcie coś! Myślałam nad konkursem na one shota i rysunki. Na prace czekam do 19.03 do 18:30. Wysyłajcie na adres: julia32@onet.eu



5 komentarzy:

Tita&Dino pisze...

Boze co za ochydne blizniaczki i ta kurtka haha😂 moze wezme udzial w konkursie :*
A u mnie pierwszy rozdział!

Unknown pisze...

mam nadzieje ze demi bedzie justin haha czekam na nastepny:)<3

Unknown pisze...

Twój rozdział jest... inny w pozytywnym znaczeniu. Byłabym przeszczęśliwa gdybyś wzięła udział w konkursie

Unknown pisze...

Na twoje życzenie wklepie Justina. Tylko nie mówię, że będą razem.

Unknown pisze...

Pojawiła się recenzja http://recenzjefanfiction.blogspot.com/