czwartek, 1 października 2015

Chapter 17

POV Lily (Lirio)



Powiem szczerze, że na początku nie sądziłam, że mają jakiekolwiek szanse. Gdy wyścig się zaczął chłopcy byli na straconych pozycjach. Okazało się, że to cisza przed burzą. W połowie wyścigu chłopcy poszli jak burza. To oczywiste, że mnie i moich przyjaciółek nie pobiją. Mają tak zwane zadatki na gwiazdy. Nie zdziwiłabym się gdyby Simon ich zatrudnił. Obawiam się tylko tego, że wtedy my zejdziemy na drugi plan. Fajnie jest być traktowaną przez niego jak "księżniczka tatusia". Oczywiście nie jesteśmy z nim spokrewnione. Grupka równo przekroczyła linię mety. Jeśli ktoś chciałby znać moje zdanie powiedziałabym, że to Niall pierwszy przekroczył linię mety.
-Są nieźli. - Odezwał się Simon. - Oczywiście was nie pobiją. - Uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
-Co wy na to, żeby dać mały popis i pokazać wszystkim tutaj jak powinno się jeździć? - Zapytała podekscytowana Pers.
-Dziewczynki jeśli chcecie ich ośmieszyć to jest idealna okazja. - Odezwał się Simon. - Tylko postarajcie się.
-Czy kiedykolwiek się nie postarałyśmy? - Zapytałam wiedząc, że odpowiedź będzie przecząca.
Podeszłyśmy do motocykli i po założeniu kasków ruszyłyśmy. Każda się popisywała. Zaczynając na mnie przez Pers, Tod i kończąc na Kitty.





Gdy skończyłyśmy popisy chłopcy stali z otwartymi ustami, a tak zwana widownia biła brawa i gwizdała. Podjechałyśmy do Simona, a jego mięśniaki zajęli się naszym sprzętem. Chłopaki podeszli do nas:
-Nieźle. - Skomentował loczek.
-Wy także nie byliście najgorsi. - Czy ja się przesłyszałam, czy te słowa na prawdę padły z ust Tod? O kurde, nie przesłyszałam się.
-Co powiecie na współpracę? - Odezwał się Simon... Chwila! Simon?!
-Co?! - Krzyknęłyśmy w tym samym momencie.
-Księżniczki rozmawialiśmy o tym. - Powiedział spokojnie nasz szef.
-No nie wiem. - Zaczął niepewnie mulat.
-One dla ciebie pracują? - Zapytał Liam, mając na myśli nas.
-One nie koniecznie pracują. Ja im tylko pomagam. Ale w pewnym sensie można to tak nazwać. I tak nie zajmiecie ich miejsc. To mówię na starcie. One są numerem 1. To jak wchodzicie?
-Jasne. - Odezwał się Louis, a jego przyjaciele patrzyli na niego jak na idiotę. - No co taka okazja może się nie powtórzyć.



C. D. N...




 Chciałabym przeprosić, że tak długo nic nie dodałam, ale szkoła i te bzdury mną zagaręły.... W dodatku mam dziś urodziny i ciężko było się na czymś skupić ;)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niedawno weszłam na Twojego bloga i od tamtego czasu wchodzę codziennie mając nadzieję, że coś dodałaś. Świetne opowiadanie.
I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ;D

Unknown pisze...

Dziękuję! Bardzo się cieszę, że spodobał ci się mój blog! Zapraszam równierz na mojego 2 bloga:
http://one-direction-julia-love.blogspot.com/